Białoruscy obrońcy praw człowieka uznali, że dwaj anarchiści, którzy dwa dni temu zostali skazani na kary po siedem lat więzienia, nie mieli sprawiedliwego procesu i są więźniami politycznymi. Mężczyzn skazano za niszczenie mienia publicznego.
Obrońcy praw człowieka z siedmiu białoruskich organizacji domagają się ponownego procesu i uznali dwóch anarchistów za więźniów politycznych – poinformował portal centrum praw człowieka Wiasna.
Mikita Jemialianau i Iwan Komar zostali, ich zdaniem, skazani na nieproporcjonalnie wysokie kary w stosunku do popełnionych przez nich czynów. Według aktywistów mogło to być związane z ich poglądami i przekonaniami, tzn. kary mogły być motywowane politycznie.
12 lutego sąd w Mińsku skazał dwóch mężczyzn na kary po siedem lat pozbawienia wolności za niszczenie mienia publicznego, próby uszkodzenia majątku publicznego i celowe uszkodzenie tego majątku metodami stanowiącymi zagrożenie. Anarchiści mieli obrzucić pojemnikami z farbą budynek sądu i usiłować podpalić budynek aresztu przy użyciu koktajli Mołotowa jesienią ubiegłego roku.
Jemialianau nie zaprzeczał, że dokonał tych czynów. Komar nie przyznał się do winy. Twierdził, że w czasie dochodzenia wywierano na niego naciski.
Według aktywistów obrony praw człowieka „dopuszczalne ograniczenia swobody wyrażania opinii, ustalone w celu ochrony porządku publicznego, powinny być współmierne i nie wykraczać poza konieczne ramy”.
– Niezgodne z prawem wykorzystanie środków łatwopalnych, uszkodzenie majątku publicznego może i powinno być ścigane przez prawo, jednak kara za te czyny nie powinna być nadmiernie wysoka i nieproporcjonalna – napisano w oświadczeniu.
Podpisali je przedstawiciele siedmiu organizacji obrony praw człowieka: centrum praw człowieka Wiasna, Białoruski Komitet Helsiński, Human Constanta, Białoruskie Centrum Dokumentacji, Inicjatywa Prawna, Tożsamość i Prawo oraz Lawtrend.
cez/belsat.eu wg PAP
