Sieroty z Mariupola fortyfikują wybrzeże Ukrainy


W związku z niedzielnymi wydarzeniami na Morzu Azowskim, w szkole przy domu dziecka w Mariupolu odwołano dziś zajęcia. Wychowankowie poszli na linię brzegową, by wraz z żołnierzami kopać okopy.

O tej inicjatywie poinformował miejscowy portal MRPL.CITY kierownik fundacji Republika Pielgrzym, przybrany ojciec 33 dzieci, kapelan ukraińskiej armii Hennadij Mochnenko. Według niego, dla wychowanków domu dziecka będzie to „dobra lekcja patriotyzmu”.

– Zebrało się 50 osób. Nie jest to czynny odcinek frontu, gdzie oczywiście nie zabralibyśmy dzieci. Ale to potencjalna linia, może tu dojść do ataków z morza, bo rosyjskie okręty desantowe są w zasadzie niedaleko. Ten odcinek może stać się linią frontu w ciągu kilku minut – podkreślił Mochnenko. – Dlatego pomagamy teraz żołnierzom w porządkowaniu fortyfikacji. Niektóre okopy trochę zarosły, a w arsenale są łopaty i rękawice. To nasze wsparcie w czasie tej zwariowanej sytuacji wywołanej przez zdarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej – tłumaczy kapelan.

Wychowankowie domu dziecka pomagają ukraińskiemu wojsku od pierwszych dni konfliktu w 2014 roku. Dzieci i nastolatki zaplatały wtedy siatki maskujące, przywoziły żołnierzom niezbędne rzeczy.

Rosyjskie jednostki specjalne zajęły w niedzielę trzy okręty ukraińskiej marynarki wojennej – holownik i dwa kutry artyleryjskie, które przez Cieśninę Kerczeńską płynęły do Mariupola nad Morzem Azowskim. Rannych zostało sześciu ukraińskich marynarzy.

W odpowiedzi okręty ukraińskiej floty wyszły w trybie alarmowym w morze. W stan pełnej gotowości bojowej zostały postawione wszystkie ukraińskie jednostki wojskowe. Prezydent Petro Poroszenko poparł stanowisko Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrody o wprowadzeniu dwumiesięcznego stanu wojennego.

ka,pj/belsat.eu

Aktualności