– Zarówno Wschód, jak też Zachód otrzymały sygnał, że idziemy walczyć – powiedział Pavilionis. – Unia Europejska nie ma stanowiska w sprawie Ostrowca. […] Popiera nas tylko Polska – podkreślił poseł.
Natomiast poseł z partii socjaldemokratycznej Arturas Skardzius zwrócił uwagę, że „ta rezolucja niczego nie zmieni”.
– W latach 2009-2010 roku mogliśmy realnie wpłynąć na to, by elektrownia nie była budowana tak blisko Wilna, teraz takie działania są zwykłym populizmem – uważa Skardzius.
Przyjęta rezolucja zobowiązuje litewski rząd do wykorzystania środków technicznych, które jeszcze przed uruchomieniem elektrowni ograniczą przesyłanie prądu z Białorusi na Litwę.
Rezolucja wzywa, by wszelkimi sposobami dążyć do pozyskania poparcia w tej sprawie państw UE i NATO.
Przed trzema laty litewski parlament przyjął ustawę, w której uznaje, że powstająca 50 km od Wilna elektrownia w Ostrowcu jest niebezpieczna i zagraża bezpieczeństwu narodowemu, środowisku naturalnemu i mieszkańcom Litwy. Przyjął też ustawę przewidującą ograniczenie importu energii z białoruskiej siłowni, a także innych elektrowni jądrowych w krajach trzecich.
Litwa od lat apeluje też do Łotwy i Estonii, by nie kupowały prądu z Ostrowca, ale te państwa nie deklarują na razie takiej gotowości. Litwę popiera Polska, która już w 2017 roku zapowiedziała, że nie kupi energii z budowanej na Białorusi elektrowni jądrowej i że PSE przystąpi do rozbiórki linii Białystok-Roś.
Białoruska Elektrownia Jądrowa (BiełAES) w Ostrowcu, powstająca 50 km od Wilna, będzie składała się z dwóch rosyjskich bloków energetycznych, których łączna moc ma wynieść do 2,4 tys. megawatów. Źródłem zaopatrzenia w wodę do systemów chłodzenia będzie rzeka Wilia płynąca z kierunku litewskiej stolicy. Eksploatacja pierwszego bloku ma się rozpocząć w tym roku.
pj/belsat.eu wg PAP