Ruszyła Eurowizja 2017. Po raz pierwszy bez Rosji, po raz pierwszy po białorusku


9 maja rozpoczął się pierwszy półfinał najważniejszego europejskiego konkursu muzycznego. Eurowizja w tym roku gra w stolicy Ukrainy, na którą nie wpuszczono reprezentantki Rosji. Za to po raz pierwszy w historii konkursu słuchacze usłyszą utwór po białorusku.

Uroczysta ceremonia otwarcia z udziałem żony prezydenta Ukrainy Maryny Poroszenko odbyła się w kompleksie „Parkowy” 7 maja. Pierwsza dama pochwaliła się swoim angielskim, co wywołało w Internecie falę ironicznych komentarzy.

"Рада вітати в Україні представників 42 країн, які беруть участь у наймасштабнішому музичному шоу весни – Євробаченні. І для мене велика честь сьогодні разом з вами розділити радість і хвилювання у передчутті змагань.Вітаю усіх нас із тим, що у Києві розпочався тиждень торжества європейських цінностей та європейської єдності", – Дружина Президента, пані Марина Порошенко привітала гостей та учасників Євробачення-2017 з відкриттям конкурсу.

Opublikowany przez Фонд Порошенка Niedziela, 7 maja 2017

Sam konkurs rozegrany zostanie na scenie Międzynarodowego Centrum Wystawienniczego w lewobrzeżnej części Kijowa. Oficjalnym dystrybutorom biletów zabrakło już 12 kwietnia. W ostatnie dni przed rozpoczęciem konkursu były one sprzedawane po niezwykle wysokich cenach. Wejście do strefy dla fanów można wypić za 7 tysięcy hrywien, czyli tysiąc złotych.

Na Eurowizji wystąpią przedstawiciele 43 krajów. Białoruś reprezentować będzie duet Naviband. Ich „Historia mojego życia” będzie pierwszą w dziejach konkursu piosenką zaśpiewaną w języku białoruskim. Wcześniej białoruski zabrzmiał na scenie Dziecięcej Eurowizji.

Wokaliści Arciom Łukjanienka i Ksienia Żuk założyli Naviband w 2013 roku. Od tego czasu zespół wydał trzy albumy. Ostatni – „Iluminacja” – pojawił się 20 stycznia bieżącego roku i zawiera 8 utworów, między innymi konkursową „Historię mojego życia”. Według rozpiski w Kojowie wystąpią oni podczas drugiego półfinału, 11 maja. Wyniki Eurowizji ogłoszone zostaną 13 maja.

Tegoroczna Eurowizja przebiega w atmosferze skandalu międzynarodowego. Władze w Kijowie zakazały wystąpić rosyjskiej śpiewaczce Julii Samojłowej, co Kreml uznał za posunięcie polityczne. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zabroniły artystce wjazdu na teren kraju, w związku z koncertem, który Samajłowa dała na anektowanym przez Rosję Krymie. Ukraińskie służby uznały to za nielegalne przekroczenie granicy. Z kolei rosyjskie „Wiesti” informują, że w odpowiedzi Pierwszy kanał rosyjskiej telewizji zrezygnuje z transmitowania show. Jednak telewizja póki co o tym oficjalnie nie informuje.

Decyzją polityczną Rosjanie nazywali także zeszłoroczną wygraną Ukrainy. Krymska Tatarka Jamala zaśpiewała utwór pod tytułem “1944” – w tym właśnie roku na rozkaz Stalina Tatarów Krymskich wysiedlono z ich półwyspu.

Bezpieczeństwo imprezy zabezpiecza około 10 tysięcy mundurowych, a każdy wchodzący na teren koncert będzie specjalnie kontrolowany.

KA, PJr belsat.eu

Aktualności