Rosyjskie władze monitorują internet w poszukiwaniu niezadowolenia obywateli


Kreml wprowadza system wychwytujący na portalach społecznościowych niezadowolenie Rosjan. Monitoring ma ułatwiać władzy rozwiązywanie problemów.

System opracowała moskiewska spółka Medialogia. Firma ta należy do jednego z największych rosyjskich koncernów branży IT i zajmuje się monitoringiem internetu. Medialogia jest znana z innowacyjnych technologii filtrowania, m.in. sieci społecznościowych i tworzenia profili konsumentów. Firmę wynajmowała już rosyjska władza. Z jej usług korzystały też państwowe spółki, m.in. gigant telekomunikacyjny Rostelekom – do monitoringu opinii w mediach i na blogach.

Ale, jak napisał rosyjski portal ekonomiczny RBK, Medialogia stworzyła nowy system o nazwie „Incident management”. Ma filtrować pięć największych w Rosji portali społecznościowych: VKontakte, Facebooka, Twittera, Odnoklassniki i Instagram.

O czym szepczą na kuchni?

System ma wyłapywać w portalach społecznościowych wpisy z jakimikolwiek skargami na rosyjską rzeczywistość. Zdjęcia dziur w drogach w jakiejś miejscowości na Instagramie? System zlokalizuje miejsca, oceni (na podstawie ilości wpisów i zdjęć) skalę problemu i zaraportuje do lokalnych władz, że powinny się zająć dziurami w drodze. Urzędnicy z władz regionalnych (w założeniu wychwytywanie problemów ma dotyczyć spraw lokalnych) mają mieć w czasie rzeczywistym dostęp do informacji jakie problemy mają mieszkańcy ich regionu.

Przy czym system będzie odnotowywał wszelkie zamieszczone na portalach wyrazy niezadowolenia, także te w prywatnych wpisach.

Siergiej Kirijenko, kremlowski technokrata, wierzy, że kontrolując sieć, władza będzie spełniać oczekiwania obywateli. Źródło: smi24.ru

System pilotażowo już zaczął działać w dziewięciu regionach, m.in. w obwodzie moskiewskim. Priorytetowe są te regiony, gdzie niedługo odbędą się lokalne wybory. A w całej Rosji zacznie działać w przyszłym roku.

– W stalinowskiej Rosji władza miała do dyspozycji armię milionów donosilcieli, którzy raportowali do bezpieki co ludzie szepczą na kuchni, na co narzekają – mówi Peter Pomerancew, zamieszkały w Wielkiej Brytanii autor książek o rosyjskich mediach, propagandzie i internecie. I dodaje – Dziś mają technologię, mogą monitorować nastroje i wychwytywać narzekanie w sieci. Tylko pozornie w słusznej sprawie.

Na Kremlu gorącym zwolennikiem, inicjatorem i opiekunem zamówienia systemu „Incident management” jest Siergiej Kirijenko, pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Rosji, były premier. I człowiek, który dowodził ostatnią kampanią wyborczą Władimira Putina. Tak wysoki „nadzór” świadczy o tym, że Kreml traktuje system priorytetowo. A Kirijenko jest wielkim fanem łączenia socjologii, nowych technologii i PR-u politycznego.

Już w 2016r. Kreml zamówił w firmie informatycznej M13 oprogramowanie o nazwie “Katiusza”. Służyło do monitorowania publikacji o rosyjskiej władzy w mediach i na portalach społecznościowych. Nowy system jest jednak znacznie bardziej rozbudowany i potrafi ocenić, czy w danym regionie rosną nastroje antyrządowe i jakie są ich przyczyny.

– To wcale nie dziwi, bo rosnący potencjał protestu w regionach rośnie, a władze chcą mieć kontrolę nad skalą problemu, diagnozować go i reagować – uważa Peter Pomerancew.

To efekt nauczki, jaką kremlowska władza wyciągnęła z masowych i zaskakujących ją protestów po pożarze w centrum handlowym w Kemerowie, przeciwko wysypiskom śmieci, czy reformie emerytalnej. System ma wychwytywać złe nastroje zanim ludzie wyjdą na ulice.

Oko i ucho Kremla

Mimo, że pilotażowo system zaczął działać w regionie podmoskiewskim już w 2017r., władze regionalne długo wahały się ze zleceniem Medialogii filtrowania internetu na większą skalę. Nie rekomendowała tego Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB). Chodziło o to, że część udziałów w spółce należała do niezidentyfikowanych osób z rajów podatkowych. Ale kontrakt z władzą był na tyle atrakcyjny, że spółka przekształciła się i należy teraz całkowicie do Rosjan. To również świadczy o wadze, jaką rosyjskie władze przykładają do bezpieczeństwa informacyjnego i tajemnicy całego systemu filtrowania internetu.

– Nie ma wątpliwości, że system będzie wykorzystywany w kampaniach wyborczych i do celów propagandowych – mówi Peter Pomerancew – Pozostaje pytanie, czy nie będzie on używany za granicą Rosji, to prowadzenia działań dezinformacyjnych i propagandowych.

Niedawna afera z brytyjską firmą Cambridge Analytica, zbierającą dane z Facebooka i udostępniającą analizy na potrzeby kampanii wyborczych oraz rosyjskiej propagandy pokazuje, jak realne jest zagrożenie. Tymczasem wprowadzany właśnie w Rosji „Incident management” znacznie skraca czas reakcji, bo działa w czasie rzeczywistym. Analizując np. reakcje mieszkańców Zachodu na wypowiedzi Władimira Putina, czy jego politykę, rosyjska propaganda będzie mogła znacznie szybciej reagować i profilować swój przekaz wobec konkretnych państw, a nawet regionów i grup społecznych w Europie, czy USA.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności