Rosyjski ekspert wojskowy: Polska wystawia się pod „atomowy deszcz”


Władisław Szurygin na łamach gazety Izwiestia pisze o apokaliptycznych następstwach, które miałyby spotkać Polskę i kraje bałtyckie, jeżeli umieszczą na swoim terytorium amerykańskie rakiety średniego zasięgu.

W artykule „20 minut do wojny” Szurygin pisze, że odstąpienie USA od traktatu o likwidacji pocisków balistycznych i manewrujących średniego zasięgu INF może zagrozić bezpieczeństwu Europy Wschodniej. Dotychczas było ono gwarantowane faktem, że na terytorium Polski i krajów bałtyckich nie stacjonowały tego typu rakiety. Według eksperta w pierwszej kolejności zakładnikami tej sytuacji staną się kraje bałtyckie, których całe terytorium znajduje się w zasięgu rosyjskich rakiet średniego zasięgu Iskander – czyli ok. 500 km.

Wiadomości
Dlaczego Rosjanie zareagowali nerwowo, gdy Trump zadeklarował wycofanie USA z traktatu rozbrojeniowego INF
2018.10.23 15:50

Jednak jeżeli krajom takim jak Polska, Litwa, Łotwa czy Estonia przyszłoby do głowy rozmieścić na swoim terytorium tego typu rakiety, narażają się na ogromne ryzyko.

– Każde wschodnioeuropejskie państwo, które rozmieści u siebie takie rakiety, ściera siebie z mapy świata. I politycy, którzy tak nieustanie zapraszają do siebie amerykańskich wojskowych, potencjalnie wystawiają swoją ludność pod atomowy deszcz. W takiej sytuacji cywile mieszkający w tych krajach są już nawet nie zakładnikami. To zakładnicy, których zaczęto rozstrzeliwać – napisał.

Jego zdaniem obecność rakiet średniego zasięgu w naszej części Europy będzie oznaczać, że obydwie strony będą miały o 40 minut mniej czasu, żeby ocenić zagrożenie i zablokować atak atomowy np. w przypadku błędu urządzeń monitorujących sytuację.

– Jeżeli USA odstąpią od traktatu, a przygraniczne z Rosją kraje pozwolą amerykanom umieścić w nich rakiety średniego zasięgu, to świat przejdzie na tryb „20 minut do wojny”. Ma to fundamentalne znaczenie, w tym czasie nie ma szans na prawidłową ocenę zagrożenia. Dowolny sygnał o wystrzeleniu przez drugą stronę (rakiet – belsat.eu), będzie uważany za rzeczywiste ich użycie. Ze wszystkimi następstwami – dodał.

Były rosyjski wojskowy żałuje, że obecnie w krajach europejskich nie ma “silnego ruchu pokojowego”, tak jak w latach 80. XX w., gdy podpisywano traktat ograniczający rozmieszanie rakiet średniego zasięgu. Miał on skutecznie naciskać na USA i ZSRR w celu podpisania porozumienia

– Dziś nie jest jasne, w jakim stanie znajduje się zachodnie społeczeństwo, i czy politycy są w stanie ocenić te zagrożenia. Nie wspominając o tzw. młodoeuropejczykach — politykach z Europy Wschodniej — dodał.

Podpisany przez prezydenta Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa w 1987 r. traktat INF nakładał na strony obowiązek likwidacji i rezygnacji z późniejszego posiadania pocisków manewrujących i balistycznych o zasięgu od 500 do 5500 km. Amerykanie tymczasem oskarżają Rosjan o łamanie ustaleń – poprzez prace nad pociskiem Iskander K, którego zasięg oceniali na 2 tys. km. Już teraz na terytorium graniczącego z Polską i Litwą obwodu kaliningradzkiego Rosjanie umieścili Iskandery-M, które mogą razić cele w promieniu nawet do 700 km, czyli na odległość większą niż przewidziano w traktacie. Rakiety Iskander-M mogą być wyposażone w głowice atomowe i termojądrowe.

jb/belsat.eu wg iz.ru

Aktualności