Rosyjski program kosmiczny sparaliżowała magazynierka na zwolnieniu?


Katastrofa statku kosmicznego, wstrzymane loty na orbitę, miliardowe straty finansowe oraz potężny cios dla reputacji całej branży. Agencja Roskosmos twierdzi, że to wszystko z powodu bałaganu w magazynie.

Śmieci w silnikach

1 grudnia ub.r. w niebie nad Tuwą, na wysokości 190 km eksplodował zaraz po starcie statek kosmiczny Progress MS-04 mający dostarczyć ładunek na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pod koniec grudnia o kolejny miesiąc odłożono planowany od dawna start rakiety nośnej Proton-M, która miała wynieść na orbitę amerykańskiego satelitę EchoStar-21. W rosyjskim programie kosmicznym najwyraźniej coś zazgrzytało…

I to dosłownie. Pierwsze kontrole wykazały, że w silniku Protona były zanieczyszczenia. Po prostu śmieci. Nic więc dziwnego, że niebawem w produkujących silniki rakietowe na potrzeby agencji Roskosmos Zakładach Mechanicznych w Woroneżu (WMZ) zjawiła się komisja. I to właśnie wtedy na jaw wyszły rzeczy jeszcze ciekawsze.

Materiały mniej szlachetne

– Zamiast materiałów zawierających metale szlachetne, które powinny być używane przy tym typie silników, wykorzystywano mniej ognioodporne, które są używane w innych typach silników – tak opisywała wówczas sytuację gazeta Kommiersant.

Potem w zakładach w Woroneżu zjawili się kolejni kontrolerzy – z FSB, prokuratury i Komitetu Śledczego. Starali się wyśledzić, jak taka zamiana materiałów mogła zostać niezauważona przez przedstawicieli rozmaitych struktur, odpowiadających za kontrolę jakości. Bo według dokumentów silniki były jak najbardziej w porządku… Próbowali też odpowiedzieć na nasuwające się od razu pytanie – co się stało z drogocennymi kruszcami, skoro nie zostały one wykorzystane w produkcji.

A państwowa agencja kosmiczna Roskosmos stanęła przed arcytrudną decyzją: na początku tego roku wycofała z eksploatacji wszystkie silniki do rakiet Proton-M. Całą partię w liczbie 71 sztuk zwrócono producentowi w celu powtórnego sprawdzenia ich jakości, a w razie potrzeby – usunięcia defektów.

Bez silnika – nie polecisz…

– Mowa o wszystkich bez wyjątku silnikach do Protonów wypuszczonych przez WMZ w ciągu ostatnich kilku lat. To dziesiątki jednostek, łącznie z tymi, które już dostarczono na kosmodrom Bajkonur – uściślało źródło Kommiersanta.

Proton-M.
Zdj. youtube.com

Tymczasem w tym roku Roskosmos planował wysłać w kosmos 27 rakiet, w tym co najmniej 8 Protonów. Część startów miała charakter komercyjny. Np. w pierwszym w kwartale rosyjska rakieta nośna miała wynieść na orbitę geostacjonarnego satelitę łączności Echostar-21. Właśnie tego, który nie poleciał w grudniu z powodu śmieci w silniku Protona.

– To, że będą opóźnienia, jest faktem. Ale (…) podobne przenoszenie terminów związane z kwestiami bezpieczeństwa jest praktykowane w innych państwach – uspokajał oficjalny przedstawiciel Roskosmosu Igor Burienkow. – Po prostu ważne jest dostrzec przyczynę na miejscu i wyciągnąć wnioski na Ziemi.

Jednak odpowiedzialny za rozwój rosyjskiej kosmonautyki wicepremier Dmitrij Rogozin mówił wtedy wprost, że winne wielomiliardowych start jest “niechlujność i niska kultura produkcji” w tej branży.

Zawinił zły lut i magazynierka na urlopie?

Przerwa w startach trwała ponad pół roku, ale wnioski najwidoczniej wyciągnięto. Tylko, że były to wnioski naprawdę zaskakujące…  Podzielił się nimi dyrektor generalny Agencji Igor Komarow. 

Występując w tym tygodniu na Międzynarodowym Kongresie Astronautyki w australijskiej Adelaidzie zdradził on, jak doszło do sytuacji, że wyprodukowano aż 71 wybrakowanych silników rakietowych. Otóż zawinił niewłaściwy materiał, którego złej jakości i niezgodności z normami faktycznie nie wykryto na żadnym z etapów produkcji.  Zły materiał lutowniczy omyłkowo wydał magazynier.

– Kiedy zaczęto wyjaśniać co się stało, to jedna z kwestii dotyczyła ewidencji magazynowej używanych materiałów. Magazynierka doznała poważnego urazu i wzięła długie zwolnienie lekarskie. I w tym okresie nie doszło do elementarnego przekazania sobie obowiązków przez magazynierów – cytuje szefa Roskosmosu gazeta.ru.

Teraz jednak w zakładach w Woroneżu uruchomiono już program naprawczy i wprowadzono niezawodne systemy bezpieczeństwa. Podobna sytuacja nie ma prawa się powtórzyć.

cez/belsat.eu

Aktualności