Rosyjski MSZ oskarża Ukrainę o "prowokację" na Morzu Azowskim


Minister Siergiej Ławrow ostrzegł, że może zostać przekroczony punkt, „od którego nie ma odwrotu”. Za winnych do doprowadzenia obecnego kryzysu w cieśninie Kerczeńskiej uznał nie tylko władze w Kijowie, ale również państwa Zachodu.

– Dziś USA oraz szereg innych państw wciąż eskalują napięcie, w tym w pobliżu rosyjskich granic. Wskutek tego powstaje atmosfera napięcia strategicznego, powstają sytuacje, kiedy punkt, od którego nie ma odwrotu, może zostać przekroczony – oświadczył Ławrow.

O konkretną „prowokację” przeprowadzoną na Morzu Azowskim szef rosyjskiej dyplomacji oskarżył zaś Ukrainę.

– Kiedy strona ukraińska planowała tę prowokację, to na pewno liczyła na dodatkowe korzyści, które chce uzyskać z tej sytuacji. Uwzględniając to, że USA i Europa, jak zawsze, nie oglądając się na nic, będą stawać po stronie prowokatorów – oznajmił.

Uprzedził też, że jego kraj „nie będzie się przejmował” możliwymi sankcjami związanymi z obecnym kryzysem wokół Mostu Krymskiego.

W podobnym tonie wypowiedziała się dzień wcześniej rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Maria Zacharowa zamieściła w niedzielę wieczorem wpis na swoim Facebooku, w którym oskarżyła władze Ukrainy o “prowokację” i “bandyckie metody”. Oskarżyła w nim władze Ukrainy o “prowokację” i wywieranie “siłowej presji”, oznajmiła też, że stosują one “bandyckie metody”.

II, cez/belsat.eu

Aktualności