W rosyjskich siłach zbrojnych zanotowano prawie 900 przypadków zarażeń koronawirusem. Mimo to armia ćwiczy jak zwykle, nie odwołuje wiosennego poboru, a minister obrony zapewnia, że jest normalnie.
Dopiero 16 kwietnia Władimir Putin poinformował, że wielka, wojskowa defilada z okazji dnia zwycięstwa się nie odbędzie. Do tego czasu tysiące żołnierzy, z różnych jednostek i garnizonów ćwiczyło defiladowy krok i synchronizację przejazdu kolumn ze sprzętem na podmoskiewskim poligonie Alabino. Po decyzji o odwołaniu defilady 9 maja, a potem przeniesieniu święta na 3 września, przygotowujące się oddziały zaczęły wracać do swoich macierzystych jednostek w całym kraju. Przemieszczanie się tysięcy żołnierzy najwyraźniej nie stanowi dla ministerstwa obrony problemu. Podobnie jak trwające cały czas ćwiczenia i manewry.
Dopiero gwałtowny przyrost zachorowań w siłach zbrojnych może wpłynąć na ograniczenie skali zaplanowanych na najbliższe miesiące ćwiczeń. Tymczasem nawet z oficjalnych komunikatów wiadomo, że liczba zachorowań wśród wojskowych rośnie. Skoszarowanie w zamkniętych garnizonach z jednej strony wojsku pomaga. Z drugiej jednak strony nikt tak naprawdę nie wie, co się dzieje za murami koszar.
Wirus w suworowkach
Wczoraj rosyjskie siły zbrojne informowały o 874 przypadkach zarażenia koronawirusem. Czterech żołnierzy znajduje się w stanie ciężkim. 314 żołnierzy przebywa w wojskowych szpitalach, 175 znajduje się w izolatkach w jednostkach wojskowych, kilku w szpitalach cywilnych, a 379 na domowej kwarantannie. Te dane są jednak w rzeczywistości większe, gdyż koronawirus pojawił się również wśród cywilnych pracowników wojska, słuchaczy wojskowych uczelni. A nawet w tzw. suworowkach, czyli szkołach typu wojskowego dla dzieci i młodzieży.
Osiem przypadków zanotowano np. w twerskiej „suworowce”, która jak większość tego typu szkół posiada internat dla uczniów z innych miast. Ministerstwo obrony twierdzi, że poważnie podeszło do zagrożenia epidemicznego. Przeprowadzane są testy, a w jednostkach wojskowych zorganizowano ponad 5 tys. punktów pomiaru temperatury.
Jednak armia wcale nie zamierza rezygnować ze swojej normalnej aktywności. Mało tego, zgodnie z zapowiedziami ministerstwa obrony, rosyjskie siły zbrojny planują bardzo intensywny program ćwiczeń bez względu na pandemię. W miniony właśnie weekend rosyjska armia przeprowadziła manewry w Arktyce. Na archipelagu Ziemia Franciszka Józefa desantowali się z samolotów Ił-76 spadochroniarze. W warunkach arktycznych na półwyspie kolskim prowadzono manewry z udziałem brygady piechoty morskiej, czołgów T-80 BWM, systemów przeciwlotniczych i floty.
Armia wzywa
Generał Dmitrij Krajew, dowodzący korpusem armijnym floty północnej, stwierdził po ćwiczeniach, że mimo trudnych, arktycznych warunków pochorowało się o 10 proc. mniej żołnierzy, niż w tym samym czasie rok temu.
– Ten wirus i pandemia w żaden sposób nie powinny wpłynąć na naszą pracę , na ćwiczenia (…) w użyciu będzie 80 proc. wszystkich poligonów – mówił Siergiej Szojgu, minister obrony w czasie wideokonferencji z podwładnymi.
I rzeczywiście, armia nie zwalnia z ćwiczeniami. W okresie zimowym łącznie w różnego rodzaju manewrach różnych szczebli wzięło udział pół miliona żołnierzy. W styczniu i lutym odbyły się ćwiczenia we wszystkich rodzajach broni i okręgach wojskowych. Nie znaczy to, że armia nie zauważyła pandemii.
Specjalny sztab kryzysowy ds. koronowirusa powstał w siłach zbrojnych 12 marca. Sztab opracował specjalne zasady higieny wprowadzane w garnizonach, oraz kontrole temperatury i ograniczone testowanie na wirusa. 25 marca zarządzono specjalny, poligonowy test pod kątem gotowości zwalczania pandemii. Był to przeprowadzony na ogromną skalę i tylko w europejskiej części Rosji test gotowości jednostek, w którym ochrona przed pandemią i zaangażowanie wojsk ochrony przeciwchemicznej i biologicznej była jedynie dodatkowym elementem.
Zgodnie z planem trwają np. przygotowania do wrześniowych, prowadzonych w południowym okręgu wojskowym, dużych manewrów Kaukaz 2020. Oficjalny przekaz ministerstwa obrony mówi, że ćwiczenia są bezpieczne z punktu widzenia pandemii gdyż prowadzone są na zamkniętych i wyizolowanych poligonach. Ale przecież każde ćwiczenie, zwłaszcza prowadzone wyżej niż poziom pułku, oznacza przemieszczanie jednostek na duże odległości. I mnóstwo okazji do kontaktów żołnierzy, z tymi, z innych jednostek, oraz z cywilami. Rosyjska armia nie odwołała również wiosennego poboru. Po 6 maja do jednostek wojskowych ma się stawić ok. 130 tys. poborowych. Armia robi wyjątek dla absolwentów. Mogą stawić się po obronie dyplomu (z powodu pandemii egzaminy są przesunięte).
Pobór oznacza jednak kolejne podróże żołnierzy po całej Rosji. Siły zbrojne traktują jednak pandemię, jako dodatkowe utrudnienie, a nie przeszkodę wykluczającą normalne funkcjonowanie. Zwłaszcza, że rosyjskie media bardzo szeroko i nie bez satysfakcji rozpisują się, że NATO odwołało manewry Defender 2020 (w rzeczywistości odwołano większą część ćwiczeń w ramach Defendera, a nie same manewry jako takie). Albo, że koronowirus paraliżuje amerykańskie i francuskie lotniskowce.
Z powodu pandemii rosyjskie władze zamykają kolejne regiony, a Władimir Putin jeszcze w tym tygodniu ma ogłosić przedłużenie zasad kwarantanny. Putin bardzo długo, bo prawie do końca marca udawał, że pandemia w Rosji nie rozwija się tak, jak na Zachodzie. Aż w końcu sam udał się na izolację i zniknął z przestrzeni publicznej. W kraju władze wprowadziły bardzo restrykcyjne zasady kwarantanny. Teraz to armia udaje, że pandemia jest tylko utrudnieniem w planach wojskowych.
Michał Kacewicz/belsat.eu
Inne teksty autora w dziale Opinie
Redakcja może nie podzielać opinii autora.
