Rosjanie wysłali na Morze Czarne niszczyciel, by prężyć muskuły przed Amerykanami


Demonstracja siły na morzu to zagrywki w zimnowojennym stylu, ale Rosja od czterech lat znacząco wzmacnia potencjał militarny na Krymie. I zmienia układ sił w rejonie Morza Czarnego.

Dziś rano do portu w Sewastopolu na zajętym przez Rosję ukraińskim Krymie przybył niszczyciel rakietowy Siewieromorsk. To okręt projektu 1155 (w klasyfikacji NATO: Udaloy) i wchodzi w skład Floty Północnej. Od września pływał wokół wschodniej Afryki, po Morzu Śródziemnym i Oceanie Indyjskim. Zbudowany w latach 80 niszczyciel zabezpieczał szlaki handlowe przed piratami, ćwiczył wspólnie z flotą Pakistanu i odwiedzał różne porty, m.in. Karaczi, Dżibuti, Algier, Aden, czy cypryjski Limassol. Prawdopodobnie ostatnio brał udział w zabezpieczaniu okolic wybrzeża Syrii.

Ale nagle ruszył szybkim marszem w kierunku Morza Czarnego. Wczoraj przeszedł tureckie cieśniny Dardanele i Bosfor, a dziś jest już u brzegów Krymu. Oficjalnie w celu uzupełnienia zapasów przed dalszą podróżą wokół Europy, w kierunku macierzystego portu w Siewieromorsku koło Murmańska. Ale rzeczywisty powód jest inny.

Tłok na morzu

Dwa dni przed rosyjskim niszczycielem, Bosfor przepłynął amerykański okręt desantowy USS Fort McHenry. To należąca do amerykańskiej VI floty duża jednostka desantowa z 500 żołnierzami Korpusu Marines na pokładzie. Popłynął do rumuńskiego portu w Konstancji. Ma brać udział w amerykańsko-rumuńskich ćwiczeniach morskich.

Wiadomości
Okręt desantowy US Navy płynie na Morze Czarne
2019.01.07 08:36

Jeszcze w grudniu na Morze Czarne wpłynął brytyjski okręt zwiadowczy HMS Echo. I pozostaje na terenie akwenu cały czas. Ponieważ okręt nie ma uzbrojenia, nie obowiązują go zasady konwencji z Montreux i może przebywać na Morzu Czarnym dłużej niż 21 dni. Echo był w Odessie. Ale nie potwierdziły się sensacyjne informacje, że spróbuje przebić się do Mariupola, co wiązałoby się z problemem przejścia przez Cieśninę Kerczeńską.

Foto
Brytyjski okręt wojenny wpłynął do Odessy. Ma wesprzeć Ukrainę
2018.12.22 06:57

Brytyjski okręt pojawił się w okolicach Krymu właśnie w reakcji na incydent w Cieśninie i po zajęciu przez Rosjan 25 listopada ukraińskich kutrów artyleryjskich.

– Tego typu demonstracje siły zawsze mają miejsce w momentach dużego napięcia, tak jak po ostatnim incydencie w Cieśnine Kerczeńskiej – mówi Andrij Kłymenko, ukraiński ekspert ds. morskich i wojskowych z portalu BlacSeaNews, który dodaje – NATO pokazuje w ten sposób, że może bardzo szybko przerzucić znaczące siły w rejon czarnomorski, uznawany przez Rosję za „swój teren”.

Nie jest to zresztą pierwsza tego typu demonstracja państw NATO na akwenie uznawanym przez Rosjan coraz częściej za ich morze wewnętrzne, a przynajmniej wyłączna strefa interesów. W 2017 r. w ramach natowskich manewrów Sea Shield na Morzu Czarnym pojawił się amerykański USS Porter (niszczyciel klasy Arleigh Burke), wywołując ogromne zaniepokojenie w Moskwie. W manewrach brał wtedy również udział brytyjski niszczyciel HMS Diamand.

Niedługo po aneksji ukraińskiego Krymu Amerykanie również wysłali na Morze Czarne okręt – niszczyciel USS Donald Cook. Rosjanie zareagowali wtedy bardzo nerwowo i wysłali swoje samoloty. Rosyjskie Su-24 przelatywały w prowokująco bliskiej odległości od amerykańskiego niszczyciela, symulując atak.

Rosyjskie Su-24 przeleciały niebezpiecznie blisko amerykańskiego niszczyciela USS Donald Cook 12 kwietnia 2016r. na Bałtyku, równo dwa lata po podobnej prowokacji z tym samym okrętem na Morzu Czarnym. Źródło: Forum/US Navy/Planet Pix via ZUMA Wire

Nie wiadomo, czy tym razem nie dojdzie do kolejnych prowokacji. Rosjanie na razie zademonstrowali szybko możliwość wzmocnienia swojej floty na Morzu Czarnym wycofując tam z Morza Śródziemnego niszczyciel Siewieromorsk. Nawet jeśli oficjalnie twierdzą, że chodzi o uzupełnienie zapasów i odpoczynek dla zmęczonej wielomiesięcznym rejsem załogi.

Nie jest to jedyne wzmocnienie rosyjskiego potencjału na Morzu Czarnym w ostatnim czasie. Pod koniec grudnia do Sewastopola wróciła z ćwiczeń na Morzu Śródziemnym fregata Admirał Essen, jeden z najnowszych i najsilniejszych okrętów Floty Czarnomorskiej (projekt 11356, tzw. Krivak V).

Lotniskowiec Krym

Od czasu zajęcia ukraińskiego półwyspu w rejonie Morza Czarnego całkowicie zmienił się układ sił. Moskwa zaczęła znacząco i skokowo wzmacniać potencjał militarny na Krymie.

– Tylko część z tych działań można uczciwie uzasadnić ich obawami przed Ukrainą, czy też nawet planami ekspansji z półwyspu na północ – mówi Andrij Kłymenko i tłumaczy – Rosja buduje wielką bazę wojennę, „lotniskowiec Krym” by szachować NATO na południowej flance i zabezpieczyć swoje interesy na Morzu Czarnym. Mówiąc wprost, uczynić je swoim akwenem wewnętrznym. Nawet jeśli będzie się musiała liczyć z interesami Turcji.

Jeszcze na początku 2014 r. w składzie Floty Czarnomorskiej na Krymie Rosja miała 12,5 tys. żołnierzy, około 20-26 okrętów (w tym dwa podwodne), 92 wozy piechoty i ok. 60 samolotów i śmigłowców. Potem zaczęła się wielka restrukturyzacja. Rosjanie przejęli ukraińskie bazy wojskowe. I choć znaczna część sprzętu nadawała się tylko na złom, a nieliczne jednostki odesłano Ukrainie, to istotna była infrastruktura i kapitał ludzki (w 2014 r. na stronę Rosji przeszło 8 tys. ukraińskich żołnierzy z Krymu oraz prawie tysiąc żołnierzy pochodzenia rosyjskiego z Ukrainy). Z Rosji ściągano całe jednostki i utworzono nowe. Obecnie liczebność wojskowych na Krymie wg. ukraińskich ocen poważnie przekracza 30 tys.

Nowe systemy przeciwlotnicze S-400 dotarły na Krym w listopadzie ub. roku. Źródło: Forum/Sergei Malgavko/TASS

W listopadzie ubiegłego roku na Krymie zainstalowano czwarty już dywizjon systemu przeciwlotniczego dalekiego zasięgu S-400 Triumf. Na półwyspie obecne są też systemy krótszego zasięgu Pancyr S-1. Intensywnie rozwijane są systemu walki elektronicznej. A do 2020 r. ma na Krymie stanąć radar Woroneż DM, ostrzegający przed atakiem rakietowym (taki sam stoi w Obwodzie Kaliningradzkim).

– Wzmocnienie obrony przeciwlotniczej w pierwszej kolejności zabezpieczyło Krym i umożliwiło instalację ofensywnych rodzajów uzbrojenia – tłumaczy Kłymenko.

Wzmacniana jest Flota Czarnomorska. Zgodnie z rosyjskimi planami do 2020 r. ma być całkowicie przezbrojona na ok. 30 nowych okrętów. Stare, posowieckie pójdą na złom. Rosja plany te traktuje priorytetowo. Flota już otrzymała sześć okrętów podwodnych, trzy fregaty i dwa okręty rakietowe. Nowe jednostki: fregaty typu Krivak V, czy okręty rakietowe Bujan są silnie uzbrojone, m.in. w rakiety rodziny Kalibr o zasięgu ok. 2 tys.km. Okręty te tylko z wód Morza Czarnego stanowią zagrożenie dla Europy Środkowej i państw NATO.

Wzrosła również liczba okrętów podwodnych, w porcie w Sewastopolu stacjonują obecnie cztery okręty z siedmiu należących do Floty Czarnomorskiej (pozostałe w Noworosyjsku). Większość z nich stanowią stosunkowo nowe okręty typu „Warszawianka”. Rosjanie instalują na półwyspie również systemy rakietowe Iskander o zasięgu 500 km., a także przciwokrętowe K-300P Bastion, P-800 Jachont i brzegowe systemy Bał. Systemy te są w stanie uderzać w cele morskie na odległość do 600 km. (w przypadku bastionów) i zabezpieczać wybrzeże przed ewentualnym desantem. A także szachować przepływające nawet daleko od Krymu jednostki.

A to nie jedyne wzmocnienie, bo bardzo szybko rośnie liczba artylerii lufowej, samolotów i śmigłowców. Z Krymu już obecnie Rosjanie byliby w stanie zablokować szlaki morskie, i np. odciąć od morza Ukrainę, czy Gruzję, albo uderzyć na czarnomorskie państwa NATO: Turcję, Rumunię, czy Bułgarię. Nic dziwnego, że „twierdza Krym” budzi niepokój nie tylko w USA i NATO. Pod koniec grudnia RB ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Rosję do zaprzestania militaryzacji Krymu. Rezolucje nie zmienią jednak rosyjskiej polityki. Dlatego też, oprócz doraźnej demonstracji siły Amerykanie i Brytyjczycy wysyłają na Morze Czarne okręty, by stale przypominać Moskwie, że to nie jest jej prywatne morze.

Foto
Białoruś zagłosowała przeciwko rezolucji ONZ ws. Krymu
2018.12.18 11:52

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności