Rosjanie postraszyli gubernatora wyspy Guam "flotą admirała Łukaszenki"


Eddie Jerome Baza Calvo miał im obiecać, że zawiadomi o tym niebezpieczeństwie Donalda Trumpa.

Znani rosyjscy prankerzy, czyli telefoniczni żartownisie – chuligani Wowan i Leksus pochwali się swoim nowym dowcipem. Tym razem udając, że dzwonią w imieniu premiera Ukrainy Wołodymyra Hrojsmana, rozmawiali z gubernatorem wyspy Guam – leżącego na Pacyfiku terytorium zależnego Stanów Zjednoczonych.

Rosjanie przekonywali swojego rozmówcę, że Ukraina sprzedała Korei Północnej rakiety, które Kim Dzong Un wycelował w terytorium USA. Potem zapewnili jednak gubernatora, że na Guam, gdzie znajduje się ważna amerykańska baza wojskowa, rakiety nie dolecą. Z prostej przyczyny: ukradziono z nich wiele części i są bardzo kiepskiej jakości.

Calvo miał się z tego bardzo ucieszyć i pochwalić władze w Kijowie za „wkręcenie” Koreańczyków z Północy. Zaprosił też Wołodymyra Hrojsmana i Petra Poroszenkę, aby przyjechali wypocząć na jego wyspie.

Jednak podszywający się pod Ukraińców Rosjanie ostrzegli go wówczas, że ukraińskie rakiety w rękach Kima to niejedyne zagrożenie dla USA i Guam. W kierunku wyspy zmierza bowiem admirał Łukaszenka z całą białoruską flotą. To miał być bardzo wyrafinowany żart, ponieważ Białoruś nie ma dostępu do morza, ale Calvo zapewnił, że ostrzeże o tym niebezpieczeństwie Donalda Trumpa.

Wowan (Władimir Kuzniecow) i Leksus (Aleksiej Stolarow) od dawna wydzwaniają do znanych osobistości i polityków, udając inne osoby. Ich ofiarami padali między innymi prezydenci Poroszenko, Łukaszenka, Erdogan, ale np. także Elton John, do którego dzwonili rzekomo w imieniu Władimira Putina.

Kompromitujące swoich rozmówców nagrania publikują w Internecie, dlatego część komentatorów uważa, że działają na zlecenie lub za cichym przyzwoleniem rosyjskich służb specjalnych.

cez/belsat.eu wg kp.ru

Aktualności