Afera dopingowa z zimowej olimpiady w Soczi ma nowe odsłony. Może na długo zablokować mocarstwowe plany Moskwy w światowym sporcie.
Amerykański dziennik New York Times doniósł wczoraj, że komitet Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) zarekomendował zakaz startu w międzynarodowych imprezach sportowych dla sportowców z Federacji Rosyjskiej. W przypadku gdyby WADA utrzymała sankcje, Rosjanie nie będą mogli wystąpić pod własną flagą ani na letnich igrzyskach w Tokio w przyszłym roku, ani na mistrzostwach świata w piłce nożnej w Katarze w 2022 r.
Na szczęście dla Rosjan w odróżnieniu od FIFA, UEFA, a więc organizator europejskich mistrzostw w piłce nożnej nie jest stroną kodeksu WADA. Co znaczy, że z przyszłorocznego Euro 2020 trudno będzie Rosję wyrzucić. A jednym z miast-gospodarzy fazy grupowej i ćwierćfinałowej ma być Petersburg.
Sankcje będą jednak dotkliwe. Nie pozwolą Rosjanom cieszyć się ze sportowych sukcesów i pokazywać dumy z narodowych barw na stadionach i bieżniach najważniejszych światowych imprez.
O dopingu w rosyjskim sporcie mówiło się od lat. Pierwsze poważne podejrzenia padły po zimowej olimpiadzie w Soczi w 2014 r. Wówczas WADA miała podejrzenia, że Rosjanie manipulowali próbkami pobranymi od sportowców. W 2016 r. do USA uciekł Grigorij Rodczenkow. Człowiek stojący na czele rosyjskiego laboratorium antydopingowego. Zanim uciekł, zaciekle bronił rosyjskiego systemu kontroli. Kiedy wyjechał, został jednak w Rosji zdrajcą i wrogiem publicznym numer jeden.
Rodczenkow zeznał w USA, że Rosjanie na potęgę stosowali niedozwolone substancje dopingowe i podmieniali próbki sportowców. W rezultacie tych rewelacji, a także pojawiających się równolegle wpadek dopingowych rosyjskich sportowców, Rosja została ukarana. Lekkoatleci i atleci nie mogli wystąpić na igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 r. i na paraolimpiadzie.
Zakaz był przedłużany, bo rosyjski komitet olimpijski odmawiał współpracy przy śledztwie. Rosjanie nie mogli wystąpić jako drużyna narodowa pod swoją flagą na igrzyskach zimowych w Korei Południowej.
Rosyjska flaga nie mogła pojawiać się także na lekkoatletycznych i innych mistrzostwach świata. Rok temu WADA doszła z Rosjanami do porozumienia. Warunkiem przywrócenia Rosjan do międzynarodowych imprez była współpraca w śledztwie tropiącym winnych stosowania dopingu. Nadzór nad rosyjskim laboratorium antydopingowym (RUSADA) miał być przekazany strukturom międzynarodowym.
WADA chciała dostępu do moskiewskiej bazy danych próbek krwi i moczu sportowców. Ale w ostatnich miesiącach znowu pojawiły się problemy. Inspektorzy WADA odkryli, że Rosjanie manipulują próbkami i danymi oraz unikają przekazania pełnego dostępu do informacji.
Według New York Times’a z baz RUSADA miały zniknąć próbki znanych rosyjskich sportowców stojących u szczytu kariery, albo piastujących ważne stanowiska w sportowych organizacjach. Manipulacje mają też chronić wysokich rosyjskich urzędników zamieszanych w dopingowy proceder.
Dla rosyjskich władz sportowe sankcje są szczególnie bolesne. Już w 2016 r. Władimir Putin ostro krytykował sankcje, nazywał je próbą rozłamu w światowym sporcie i sugerował, że to antyrosyjskie intrygi Zachodu.
– Wielu radzieckich i amerykańskich atletów oraz sportowców z innych państw wciągniętych w kampanię wzajemnych bojkotów straciło możliwość wpisania się w historię światowego sportu, poszły na marne lata pracy i ciężkich treningów. Jednym słowem, ludziom złamano życia, zrobiono z nich zakładników konfrontacji politycznej – podkreślił Putin.
Dziś również toczy się gra o prestiż Kremla. W rekomendacjach komitetu WADA jest mowa nie tylko o wykluczeniu rosyjskich sportowców zamieszanych w afery dopingowe i o zakazie startów reprezentacji pod flagą narodową. Rosji grozi też zakaz prowadzenia międzynarodowych imprez sportowych. WADA rekomenduje np. zablokowanie rosyjskiej kandydatury do organizacji letniej olimpiady w 2032 r.
Ostateczną decyzję co począć z Rosją, WADA podejmie 9 grudnia w Paryżu. Dokładnie tego samego dnia, w tym samym mieście Władimir Putin wraz z liderami Francji, Niemiec i Ukrainy będzie negocjował przyszłość Donbasu. Obie sprawy: sport i wojna mają kluczowe znaczenie dla rosyjskiego prezydenta. I w obu stosuje brudne i nieuczciwe chwyty.
Michał Kacewicz/belsat.eu