Rosjanie już pięć lat żyją bez francuskiego sera i polskich jabłek


Embargo spożywcze, którym Putin chciał ukarać Zachód, uderzyło przede wszystkim w Rosjan. O tym, że kontrsankcje nie przynoszą pożytku, po cichu przyznają nawet władze i zamierzają odejść od niszczenia konfiskowanej, zakazanej żywności.

6 sierpnia 2014 r. Władimir Putin podpisał dekret „O wprowadzeniu specjalnych działań gospodarczych w celu zapewnienia bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”. Pod tym groźnie brzmiącą nazwą kryły się tzw. kontrsankcje. Czyli zamknięcie rynku rosyjskiego dla produktów żywnościowych z krajów UE, a także z USA, Kanady, Australii i Norwegii. Początkowo rosyjskie embargo dotyczyło produktów mlecznych, mięsnych, ryb, owoców, warzyw i orzechów.

„Specjalne działania” Moskwa wprowadziła w odpowiedzi na wcześniej zastosowane przez kraje Zachodu (UE, a także USA, Kanadę, Australię, Nową Zelandię, Szwajcarię, Norwegię, Japonię) sankcje wymierzone w Rosją. Zachodnie sankcje miały na celu skłonić Rosję do wycofania się z Krymu i Donbasu i uderzały przede wszystkim w finanse, przemysł obronny i energetykę. I o ile celem zachodnich restrykcji były przede wszystkim strategiczne interesy państwa i powiązanych z władzą oligarchów, to rosyjskie kontrsankcje dotknęły głównie obywateli… Rosji.

Wiadomości
Nocny pościg. Za polskimi jabłkami i litewskim szpinakiem
2019.08.08 18:32

Salami do pieca

Kalkulacje Putina były proste: Rosja to ogromny rynek, głównie dla unijnej żywności, więc Zachód ucierpi, gdy się go od tego rynku odetnie. Przed wprowadzeniem embarga rosyjskie władze oceniały import zagranicznej żywności na 9 mld. dolarów. Rosyjskie media podkreślały (i robią to cały czas), że Europa “ugotuje się” ze swoim serem, salami, krewetkami i jabłkami. Kremlowskie stacje co jakiś czas robią materiały o tym, jak to polscy rolnicy cierpią z powodu zamknięcia rosyjskiego rynku, a w Hiszpanii i Francji rośnie bezrobocie. O ile pierwszy okres, zaraz po wprowadzeniu blokady istotnie był trudny dla wielu producentów europejskich, to dziś większość z nich znalazła nowe rynki. Polskie mięso i jabłka zaczęły trafiać na Bliski Wschód, do Chin i USA. Gorzej na embargu wyszła Rosja.

– Najgorszy był 2015 r., kiedy Rosjanie mieli do czynienie z ostrym skokiem inflacji o 17 proc. i znacznym spadkiem dochodów – przypominał ekonomista Siergiej Aleksaszenko w portalu if24.ru.

Z półek rosyjskich sklepów sukcesywnie znikały francuskie sery, włoskie salami, hiszpańskie szynki, czy polskie owoce i warzywa. Do Rosji ruszył potok przemytu. Głównie przez Białoruś, ale i przez Serbię, Mołdawię, Kazachstan, czy Azerbejdżan, gdzie żywność jest przepakowywana i już, jako „białoruska” trafia na rosyjski rynek. Dochodzi do takich kuriozów, że w moskiewskich marketach można znaleźć białoruskie krewetki.

Wiadomości
Rosja ma dość „białoruskich owoców morza”
2017.11.11 17:18

Władze rozpoczęły regularne, choć dość pokazowe polowanie na zakazaną żywność. Na hurtownie, sklepy, rynki i restauracje ruszyli inspektorzy kontroli sanitarnej, handlowej i policja. Przejęte towary były wywożone na wysypiska śmieci, bądź poligony i rozjeżdżane spychaczami, a nawet czołgami. Demonstracyjnie, przed kamerami.

Później władze zakupiły w petersburskiej firmie Turmalin (znana wcześniej z produkcji krematoriów) mobilne piece do palenia żywności. Każdy za 6 mln. rubli (ok. 370 tys. zł). Setki pieców stanęły na przejściach granicznych i w miastach. W marcu inspektorat zajmujący się nadzorem nad przestrzeganiem kontrsankcji, czyli Rosyjski Nadzór Produkcji Rolnej (Rossielchoznadzor) ujawnił, że w ostatniego 3,5 roku zniszczono 27 tys. ton zakazanej żywności.

Wiadomości
FSB walczy z jabłkami z Polski. Zakopano kolejne 140 ton owoców
2019.06.28 09:30

– Z punktu widzenia gospodarki czasem lepiej coś puścić pod nóż, niż po prostu rozdać – tłumaczył Władimir Putin na początku lutego na forum biznesowym „Diełowaja Rosja”i wyjaśniał – Niszczenie konfiskowanej, nielegalnej żywności zamiast jej rozdawania sprzyja wzrostowi gospodarczemu.

Tak powstał kolejny mit rosyjskiego embarga. Kremlowskie media powtarzają do znudzenia, że sankcje wychodzą Rosji na dobre.

Camembert z Tuły

Przez ostatnie pięć lat rosyjscy producenci z mniejszym lub większym sukcesem zastąpili część zakazanej żywności z Zachodu. Udało się to np. jeśli chodzi produkcję drobiu, mięsa wieprzowego, czy częściowo nabiału. W telewizji pokazywane są reportaże o pysznych serach pleśniowych z obwodu tulskiego, albo ogromnych fermach kurzych w Tatarstanie.

Wideo
W rosyjskich sklepach pojawił się łatwopalny ser
2016.06.08 12:08

 

Rosyjskie rolnictwo rzeczywiście się rozwija, a produkcja rolna rośnie w tempie 3-4 proc. rocznie. Ale taki wzrost trwa regularnie od 1999 r. i embargo w ogóle na niego nie wpłynęło. W tym czasie Rosja z importera, stała się eksporterem pszenicy i innych zbóż. Najbardziej intensywnie rozwija się rolnictwo tam, gdzie istnieje możliwość eksportu, bądź szybkiego zysku. Zastępując importowane produkty, rosyjski przemysł nie sprostał standardom jakości – w serach na potęgę używany jest olej palmowy, a rosyjskie wędliny ustępują jakością tym z Hiszpanii, czy Polski. Zachowując jednocześnie wysokie ceny.

Wiadomości
Horror żywnościowy: w Rosji fałszuje się mleko przy pomocy gipsu, kredy lub wapna
2016.06.21 10:39

– To nieprawda, że na rosyjskie rolnictwo wygrało na embargu – mówi Siergiej Aleksaszenko w if24.ru i tłumaczy – Rolnictwo to sezonowa dziedzina gospodarki, wymaga czasu i ogromnych inwestycji: w 2014 r. Rosja zakazała polskich jabłek, to jeśli nawet wtedy posadzono sady z jabłoniami, to w najlepszym przypadku dopiero teraz zaczną one owocować.

Jedno jest pewne. Na razie inwestowanie w produkcję żywności w Rosji ma przyszłość. Pod koniec czerwca Władimir Putin przedłużył embargo na europejską żywność do końca 2020 r. Na wszelki wypadek, żeby nie drażnić za bardzo Rosjan, władze rozważają wycofanie się z niszczenia konfiskowanego jedzenia. W lipcu wicepremier Aleksiej Gordiejew pierwszy raz wypowiedział się, że rząd planuje rozdawanie przejętej, zakazanej żywności potrzebującym, zamiast palenia jej w piecach.

Wiadomości
Putin już piąty rok walczy z francuskim serem, polską gęsiną, a nawet białoruskimi świerszczami
2019.03.12 17:07

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności