Rok aresztu domowego grozi byłemu podejrzanemu w politycznej sprawie


Białoruski prokurator zażądał kary ograniczenia wolności dla jednego z bohaterów głośnej sprawy Białego Legionu. Podstawą oskarżenia było znalezienie jednego naboju w domu podejrzanego.

Białoruskie władze wiosną ub.r. aresztowały kilkadziesiąt osób i oskarżyły o organizowanie zamieszek i zbrojnego zamachu stanu. I mimo szerokiej kampanii propagandowej jesieną sprawę całkowicie umorzono. Wcześniej białoruskie media państwowe pokazywały rzekome arsenały, jakie podejrzani mieli zgromadzić w domu. Widzowie nie dowiadywali się jednak, że pokazywane karabiny to jedyni repliki broni.

Efekty poszukiwań prawdziwej broni okazały się być bardzo mizerne. Podczas przeszukania u jednego z zatrzymanych – mińskiego designera Andreja Bialauskiego milicjanci znaleźli jeden sprawny nabój. Na tej podstawie wszczęto kolejną sprawę tym razem z zarzutami „nielegalnego przechowywania broni”. Właśnie za posiadanie jednego naboju oskarżonemu grozi spędzenie roku w warunkach ograniczenia wolności. Nie mógłby wyjeżdżać z Mińska, musiałby wracać do domu o wyznaczonej porze i meldować się regularnie na komisariacie. W przypadku złamania warunków groziłaby mu kara więzienia.

Sam Bialiauski przyznał się do posiadania naboju. Miał znaleźć go w nowo nabytym samochodzie i zanieść do domu na, jak twierdzi, pamiątkę.

– Znaleziony nabój nie może być użyty bez broni i sam nie stanowi żadnego zagrożenia. Paralizatory czy też pojemniczki z gazem pieprzowym są bardziej niebezpieczne – podkreślił Bialauski, który oficjalnie przeprosił za swoje działania.

jb www.belsat.eu/pl

Aktualności