„Rosyjskie Sokoły” z Lipiecka latały nad Lidą


Show lotnicze zorganizowano z okazji 75-lecia 116 gwardyjskiej bazy lotniczej białoruskich sił powietrznych. Oprócz gospodarzy w pokazie wzięli też udział goście z Rosji – grupa lotnicza Sił Powietrzno-Kosmicznych Federacji Rosyjskiej „Sokoły Rosji” z Lipiecka.

Tłumnie zgromadzona publiczność podziwiała umiejętności zespołu spadochroniarzy, przeloty białoruskich asów, występ wojskowego specnazu oraz sam sprzęt lotniczy, przy którym można było zrobić sobie zdjęcie, lub po prostu dotknąć go rękami.[/vc_column_text][vc_single_image image=”290955″ img_size=”large”][vc_single_image image=”290875″ img_size=”large”][vc_column_text]

Pułkownik: „Dziękujemy za wspieranie Rosji! Rosji teraz jest trudno…”

Głównym wydarzeniem imprezy były pokaz kunsztu lotników z sąsiedniego kraju. „Sokoły Rosji” na czterech Su zademonstrowali pętle, swobodne opadanie z prędkością 300 m/s oraz przeloty na ekstremalnie niskiej wysokości.

I braterstwo (nie tylko bojowe) Rosji i Białorusi było motywem przewodnim całej imprezy. Co prawda najpierw komentator rosyjskiej telewizji VoenTV Nikołaj Anisimow opowiadał widzom o „białoruskich siłach powietrznych – znajdujących się w europejskiej czołówce pod względem przygotowania bojowego”, ale w pewnej chwili mikrofon przekazano rosyjskiemu pułkownikowi Nikołajowi Basowowi.

Wojskowy nie omieszkał wykrzyknąć na powitanie: „Chwała Rosji!”.

Punktem kulminacyjnym show było lądowanie jednego z rosyjskich samolotów, kiedy przez otwartą kabinę pilot pomachał widzom białoruską czerwono-zieloną flagą państwową. Komentujący wówczas przebieg imprezy płk. Basow oznajmił, że tak strona rosyjska dziękuję białoruskim paraolimpijczykom za rozwinięcie flagi Rosji podczas uroczystości otwarcia Igrzysk w Rio.

„Dziękujemy za wspieranie Rosji! Rosji teraz jest trudno…” – mówił pułkownik.

Duchowny: „Ruś to Ukraina, Rosja i Białoruś – ona jest niepodzielna”

Obecni na święcie byli też przedstawiciele Cerkwi Prawosławnej. Na „urodziny” bazy lotniczej przygotowali oni prezent – sztandar z wizerunkiem Aleksandra Newskiego, ruskiego księcia, prawosławnego świętego i patrona żołnierzy.[/vc_column_text][vc_single_image image=”290883″ img_size=”large”][vc_column_text]Protojerej z Lidy Raścisłau Sałauiou nazwał to historycznym wydarzeniem, a chorągiew porównał do Sztandaru Zwycięstwa, który przypomina o honorze i godności.

„W ciągu całej historii, od kniazia Władimira, Ruś zawsze była jedna i niepodzielna. Ruś to Ukraina, Rosja i Białoruś – ona jest niepodzielna! To przedsięwzięcie zbliża i pokazuje w ten sposób, że jesteśmy razem – białoruscy i rosyjscy lotnicy. Jesteśmy braćmi-Słowianami, mamy jedną wspólną Cerkiew, jedne wspólne korzenie, jesteśmy razem”.

Duchowny przyznał się, że sam w dzieciństwie marzył, aby zostać lotnikiem lub kosmonautą i uważa, że takie święta są potrzebne, żeby umacniać patriotyzm i miłość do ojczyzny.

Generał: „Czas wszystko rozstawi na swoje miejsce”

Na święcie można spotkać wielu interesujących ludzi – np. oficerów rezerwy, którzy osiedli na Białorusi po rozpadzie ZSRR. Np. emerytowanego generała majora rosyjskiej armii Anatolija Woroncowa, który mieszka tam od 1987 roku. Wcześniej pełnił służbę na Zabajkalu, na Litwie i na Łotwie. A w 1996 brał udział w wyprowadzeniu broni jądrowej z terytorium Białorusi.[/vc_column_text][vc_single_image image=”290975″ img_size=”large”][vc_column_text]

„Rosyjskie i białoruskie lotnictwo w razie czego może dokonać uderzenia. Wszyscy psioczyli na Rosję, ale nikt nie mógł w ciągu 2-3 dni przenieść całej bazy do Syrii w celu przeprowadzenia bombardowań. Tak jest skonstruowana nasza słowiańska mentalność” – przekonuje generał-major Woroncow.

Urodził się na Ukrainie, ale z pochodzenia jest Białorusinem. Ukraiński Białorusin z rosyjskiej armii – tak mówili o nim towarzysze broni. Na Ukrainie są pochowani jego rodzice, ale nie był tam od dwóch lat:

„Moralnie jest trudno – straciliśmy Ukrainę, chociaż uważaliśmy, że to niby nasze. Ukończyłem Politechnikę we Lwowie w 1950. Tam musiałem nauczyć się zachodnioukraińskiego dialektu, bo jak powiedziało się coś w sklepie po rosyjsku, to nie obsłużyli. To oni zainicjowali Majdan i wszystkie te zamieszki…”

Ale zdaniem emerytowanego oficera na wszystko przyjdzie swój czas:

„Mam siostrę w Odessie, bywam tam w gościach. To tam wszyscy rozmawiają po rosyjsku! Brata mam w Orenburgu, syn – wojskowy rezerwy jest w Moskwie. Ja – tu. Dlatego nie da się nas rozdzielić, jesteśmy niepodzielni! Czas wszystko pokaże i rozstawi na swoje miejsce.”

Wszystkie zdjęcia:

[/vc_column_text][vc_column_text]

[/vc_column_text][vc_column_text]АК, belsat.eu

Aktualności