Putin wbija Europie energetyczny klin


Rosyjski prezydent odwiedza dziś Budapeszt. Głównie po to, by dokończyć projekt gazowych kleszczy otaczających Ukrainę i Polskę.

Po sukcesach na Bliskim Wschodzie i wepchnięcia Turcji w konflikt z Zachodem wokół wojny w Syrii, Kreml nie zaniedbuje odcinka europejskiego. I próbuje stworzyć wyłom nie tylko w europejskiej polityce energetycznej, ale i współpracy Europy Środkowej. Putin przyjechał do Wiktora Orbana, by uzyskać zgodę na prowadzenie przez Węgry przedłużenia gazociągu Turecki Potok (Turk Stream) i dopiąć rosyjską inwestycję w węgierskiej elektrowni atomowej w Paks. Obie umowy są dla Orbana elementem dywersyfikacji węgierskich partnerów energetycznych i poszukiwaniem alternatywy. Ale jednocześnie, na równi z niemieckimi i francuskimi koncernami uczestniczącymi w projekcie Nord Stream 2, dewastuje europejską politykę solidarności energetycznej i szkodzi Ukrainie.

Bratanki z Moskwy i Budapesztu

Putin i Orban spotykają się często. W ubiegłym roku węgierski premier gościł w Moskwie. Dwa lata temu podejmował Putina w Budapeszcie dwa razy. Choć druga wizyta była zaskakująca dla Węgrów. Kreml poinformował węgierski MSZ, że rosyjski prezydent przyleci na organizowane w Budapeszcie mistrzostwa świata w dżudo zaledwie kilka dni wcześniej. Mimo, że zwykle takie zachowanie w dyplomacji traktowane jest jako obraźliwe, Orban przyjął wtedy Putina z najwyższymi honorami. Rosyjski prezydent jest bowiem traktowany nad Dunajem wyjątkowo. Orban widzi w nim po prostu przeciwwagę dla Europy, z którą jest ciągle skłócony. Stąd wyjątkowo ciepłe noworoczne życzenia wzajemne obu prezydentów. Albo tytuł doktora honoris causa dla Putina od uniwersytetu w Debreczynie.

– Czekamy, aż w październiku prezydent Federacji Rosyjskiej złoży wizytę w Budapeszcie – powiedział we wrześniu László Kövér, przewodniczący węgierskiego zgromadzenia narodowego i dodał – Władimir Putin i Wiktor Orban wypracowali sobie dobre, pełne zaufania relacje osobiste.

Mimo wyjątkowej chemii między oboma politykami, znaczenie ważniejszą rolę gra jednak ekonomia. Dla Rosjan ekonomia zawsze, nierozerwalnie związana jest jednak z polityką.

Biznes jak zwykle

Rosjanie zaczęli poważnie interesować się i inwestować w Węgry jeszcze przed agresją na Ukrainie. Nad Dunajem działał w tamtym czasie niemiecki menedżer i lobbysta Klaus Mangold. W Niemczech nazywano go „Herr Russland”, czyli „Pan Rosja”, bo miał tak znakomite kontakty z Putinem i rosyjskimi oligarchami. Na Węgrzech pracował na rzecz niemieckich i rosyjskich koncernów. Tuż po agresji Moskwy na Ukrainę zbliżenie Węgier do wschodniego mocarstwa przyspieszyło.

Foto
Orban na Kremlu chwali Putina i prosi o gaz
2018.09.18 17:02

Z jednej strony Węgrzy sprzedawali Ukrainie zalegającą im w magazynach posowiecką broń, z drugiej podburzali na Zakarpaciu węgierską mniejszość, osłabiając walczący z Rosją Kijów. Orban krytykował nowe ukraińskie władze i antyrosyjskie sankcje, ale głosuje za ich przedłużaniem. Blokował za to rozmowy Kijowa z NATO. A wspierające go media uprawiały podobną do rosyjskiej propagandę nazywając ukraińską rewolucję faszystowskim przewrotem.

Na dobre zbliżyły Orbana do Putina interesy energetyczne. Rosjanie udzielili Węgrom 10 mld. dolarów kredytu na budowę nowych reaktorów w elektrowni atomowej Paks. Budową ma się zająć Rosatom, a połowa kredytu to tzw. offset dla węgierskich firm. Dziś w Budapeszcie Putin ma doprecyzować ostatnie szczegóły tej największej, rosyjskiej inwestycji w Europie. Ale jeszcze ważniejsze będzie inne, gazowe porozumienie.

Gazowe kleszcze

Głównym celem wizyty Putina jest sfinalizowanie umowy dostaw rosyjskiego gazu na Węgry przez „Turecki Potok”. Gazociąg ten jest budowany w zastępstwie storpedowanego przez kraje Unii Europejskiej większego projektu South Stream, czyli południowej odnogi, która miała wprowadzać rosyjski gaz od południa, przez Bałkany. Turecki Potok jest projektem mniejszym i wymagał długich negocjacji z Turcją i krajami bałkańskimi. Ostatecznie Putin wypracował porozumienie z Ankarą, m.in. dzięki wplątaniu Turcji w konflikt syryjski i osamotnieniu skonfliktowanego z UE i USA Recepa Tayipa Erdogana.

Pierwsza nitka gazociągu Turecki Potok dostarcza surowiec Turcji. Druga nitka tego biegnącego przez Turcję, Morze Czarne, Bułgarię i Serbię gazociągu ma mieć moc przesyłową 15,75 mld. m. sześc. Zgodnie z zapowiedziami Gazpromu budowa magistrali zostanie dokończona jeszcze w tym roku. Węgrzy chcą kupować rosyjski gaz z Tureckiego Potoku. Wspierają również projekt Nord Stream 2 budowany na Bałtyku i liczą na rosyjski gaz również z tego kierunku – dostarczany przez sieć niemieckich, austriackich lub czeskich gazociągów.

Źródło: gazpromexport.com

Obie magistrale: Nord Stream i Turecki Potok pozwalają Gazpromowi na zmniejszenie, lub całkowite wyłączenie tranzytu gazu do Europy przez Ukrainę. Wprawdzie budowa drugiej nitki bałtyckiego Nord Streamu stanęła dzięki protestowi Danii i Polski. Tym ważniejszy stał się dla Gazpromu wchodzący do Europy od południa Turecki Potok. Ma kolosalne znaczenie nie tylko dla bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy, ale i całej Europy. Dokładnie pod koniec tego roku kończy się bowiem ukraińsko-rosyjska umowa ws. tranzytu gazu. Mimo kolejnych rund spotkań w Brukseli przedstawiciele Kijowa i Moskwy nie doszli do tej pory do porozumienia. I wszystko wskazuje na to, że brak porozumienia doprowadzi pod koniec roku do gazowej wojny z Ukrainą i zakręcania kurków w stacjach przesyłowych. Dlatego właśnie Rosjanie tak śpieszą się z budową alternatywnych gazociągów, a Putin w Budapeszcie dogrywa umowę z Węgrami. Chce zyskać dla Rosji możliwość nacisku na Ukrainę, a także na Polskę i inne kraje regionu, przy jednoczesnym zachowaniu pozycji stabilnych dostaw innymi gazociągami.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności