“Przeżyją bimbrownicy i traktorzyści”. Reportaż


Kilkutysięczne Bieszankowicze na Witebszczyźnie są drugim, pod względem liczby chorych, miastem Białorusi. Korespondent Biełsatu pojechał tam zapytać mieszkańców, medyków i urzędników o prawdziwą ocenę sytuacji.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

Rolnicze miasteczko jest małe i wygląda jak wyludnione. Tylko z rzadka przejeżdżają samochody, ale najczęściej to patrol milicji lub karetka pogotowia. Mimo epidemii, Bieszankowicze są jednak szykowane do nadchodzących świąt – Dnia Pracy 1 maja i Dnia Zwycięstwa 9 maja. W centrum widać robotników remontujących fasady i sprzątających ulice.

Wszyscy są w maskach – robotnicy, milicjanci, przechodnie. Mieszkańcy mówią, że po wykryciu koronawirusa ludzie przestali wychodzić na ulice.

– Ludzi na dworze jest znacznie mniej. Wszyscy są w maskach, pojedynczy nawet w rękawiczkach. Wszyscy się boją. Oczywiście są tacy, którym wszystko jedno, ale jest ich niewielu. Na klatkach leżą ulotki o koronawirusie i tym, że jest szczególnie niebezpieczny dla osób starszych. Wiemy, że jest wielu chorych na zapalenie płuc i że chorują także medycy. Ludzie o wszystkim wiedzą, plotki się rozchodzą – mówi Biełsatowi spotkany na ulicy pan Alaksandr.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

Wiadomo, że w mieście są już przypadki śmiertelne koronawirusa. Jednak ich dokładna liczba jest tajemnicą – dodatkowo, część zmarłych mogła zostać zapisana jako ofiary zapalenia płuc.

– Sytuacja jest trudna, ludzie panikują, wszyscy chodzą w maskach. Nie mogę powiedzieć, ile dokładnie osób zmarło, ale umierają. Władze milczą. Rozumieją, ale nie chcą rozsiewać paniki, dlatego trochę ukrywają. Nie całkiem im ufamy. Dlatego staramy się jakoś bronić. A z drugiej strony trzeba walczyć – mówi nam starszy mieszkaniec miasteczka.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

Jednak rozmawiający z nami emeryci najbardziej boją się o młodsze pokolenie.

– Mówią, że pod względem liczby chorych jesteśmy drudzy po Mińsku. Ale gdy umierają ludzie starzy, to może od koronawirusa, a może na zwykłe zapalenie płuc. Ja już mam swoje lata, już się nie boję. Tylko o dzieci strach. One się o nas boją, a my o nich – mówi nam starsza mieszkanka Bieszankowicz.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

Mimo złej sytuacji, ludzi nie opuszcza poczucie humoru. Żartują nawet z prezydenta Alaksandra Łukaszenki i jego pomysłów na zabezpieczanie się przed koronawirusem.

– Przeżyją tylko bimbrownicy i traktorzyści – na widok dziennikarza śmieje się przechodzień.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

O traktorach wspominają też inni.

– Ja się nie boję, tak jak Łukaszenka. On się nie boi i ja też. Stu gramów dziennie nie piję, ale na traktorze jeżdżę – mówi jeden z mieszkańców.

– Kto ma słabą odporność, ten choruje. Ale my na traktorach pracujemy i samogon pijemy – dodaje drugi.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

Nie do śmiechu jest jednak w szpitalu rejonowym. Jego dyrekcja nie podaje oficjalnych informacji o liczbie chorych na koronawirus i zapalenie płuc. Jednak pracownicy placówki potwierdzają trudną sytuację.

– Ciągle przywożą nowych. Głównie z zapaleniem płuc, ale nie ma jak sprawdzić, czy to od koronawirusa, czy nie. Nie wszystkim robią testy, bo ich brakuje. Wielu medyków zachorowało – część ma stabilną temperaturę 37,5 stopnia, często 38 – mówi nam anonimowo pracownica szpitala. – Pogotowie przywozi głównie ludzi starszych. Pięciu zmarło na pewno na koronawirusa, a szósty jest pod znakiem zapytania. Oficjalnie nikt nic nie powie, ale w takim miasteczku każdy wszystko wie.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

Sam szpital został objęty kwarantanną. Jednak izba przyjęć dalej jest otwarta dla pacjentów.

– Ludzie ciągle przychodzą. Mogli by chociaż zrobić oddzielne wejście dla pacjentów z infekcjami dróg oddechowych. Już dawno powinni wprowadzić kwarantannę w mieście, było by więcej sensu. Ja wszystko rozumiem, ale nie zbiedniejemy przez te dwa tygodnie, każdy ma zapasy – dodaje pracownica szpitala.

Według niej, prawie wszystkie łóżka w szpitalu są teraz zajęte przez chorych ze stwierdzonym zapaleniem płuc. Ciągle brakuje też środków ochronnych dla medyków.

Zdj. Wiktar Starawojtau/belsat.eu

– Nie mogę tego skomentować, bo to nie moje kompetencje. O sytuację w rejonie pytajcie się w komitecie wykonawczym. Oni mają wszystkie informacje, które mogą was interesować – powiedziała nam główna lekarka szpitala rejonowego Swiatłana Roszczyna.

Władze miasta i rejonu nie udzieliły nam komentarza. Kierownik wydziały ochrony zdrowia administracji obwodu witebskiego Michaił Wiszniawiecki poinformował wcześniej, że w rejonie bieszankowickim zarejestrowano 27 przypadków zakażenia koronawirusem. Było to jednak tydzień temu, 17 kwietnia. Ilu chorych przybyło od tego czasu – nie wiadomo.

Wiadomości
W Bieszankowiczach zmarł co siódmy zakażony
2020.04.21 10:49

Wiktar Starawojtau, belsat.eu

Aktualności