Przed wizytą Łukaszenki w Homlu trwa osuszanie kałuż


Drugie pod względem wielkości miasto na Białorusi niecierpliwie czeka na zapowiedzianą wizytę przywódcy państwa. Na ulicach układa się nowe chodniki i trwają gorączkowe porządki. Co prawda mieszkańcy Homla nie do końca rozumieją, dlaczego o porządek nie można po prostu dbać na co dzień.

„Do nas jedzie Łukaszenka” – taką radosną piosenką zasłynął niegdyś zespół ludowy Krynica ze wsi Nowyja Milewiczy pod Żytkowiczami. Również dziś te słowa niektórych bawią i budzą zainteresowanie. Dla innych – na odwrót – są znakiem, że nastał czas wytężonej i niekoniecznie sensownej pracy.

Tak jak w Homlu, gdzie przed zaplanowaną na 27 lipca wizytą Alaksandra Łukaszenki, wrze jak w ulu. Wzdłuż planowanej trasy przejazdu przywódcy państwa setki ludzi wymieniają kostkę chodnikową, malują centymetr po centymetrze płoty i krawężniki, a nawet… wypompowują wodę z kałuż.

A miejscowy dziennikarz Kastuś Żukouski pokazał na swojej stronie w Facebooku wideo, na którym kobiety w uniformach służb miejskich wycinały trawę spomiędzy płyt chodnikowych.

https://www.facebook.com/longlivekastus/videos/2048198335213604/

Mieszkańcy Homla nazywają te gorączkowe działania jednym słowem:

– Pokazówka!

– Skoro porządek zaprowadza się przed ich przyjazdem, to znaczy, że to dla urzędników. Bo gdyby to było dla ludzi, byłoby dobrze cały czas. Nie tylko fasady, ale też podwórza i wszystko inne.

– Pokazówka! Zawsze, co roku, kiedy on do nas przyjeżdża, to od razu zaczynają się remonty. Nową, dobrą kostkę chodnikową zdjęto…

– Boją się, że wylecą ze swoich miękkich foteli i nie będą dostawać swoich wysokich pensji.

Łukaszenka ma odwiedzić zakłady Homsielmasz. Tam jednak nie uda się zademonstrować tak idealnego porządku jak na ulicach miasta. Przedsiębiorstwo wykazuje co prawda ostatnio niewielki dochód, ale jego długi w ciągu minionego roku powiększyły się niemal o 10 proc. i sięgnęły kwoty 370 mln dolarów. I to mimo hojnego wsparcia ze strony państwa.

Jednak propagandowe zabiegi i „troska” państwa o każdy szczegół mają swoje uzasadnienie.

– Wszystkie te pokazówki są dla państwa bardzo ważne – właśnie ze względu na kształtowanie uległości i wychowania w dyscyplinie – uważa komentator Radia Swaboda Wital Cyhankou.

Ale gorączkowe przygotowania do wizyty Łukaszenki swojego czasu doprowadzały już do tragedii. W ubiegłym roku jeden z pracowników homelskich Zakładów Chemicznych zginął, spadają z wysokości na betonową posadzkę. Cel uświęca środki?

– Już od lat 90. wszystkim jest znana jakieś irracjonalne, niezwykłe zamiłowanie Łukaszenki do porządku. Do historii przeszedł incydent, kiedy zapytał ówczesnego szefa telewizji, dlaczego są tam brudne, nieodmalowane listwy podłogowe – wspomina Cyhankou.

Po co więc robić wszystko w pośpiechu, nerwowo i nie dbając o jakość, skoro można dbać o porządek przez cały rok? Pytanie to jest aktualne dla całej Białorusi.

– W budżecie nie ma po prostu pieniędzy na to wszystko.

– A tak, kiedy nikt nie widzi, to ludziom jakoś ujdzie.

– Dobrze, że chociaż dla Łukaszenki to robią – mówią nam mieszkańcy Mińska.

Tylko czy ten Łukaszenka powinien się rozerwać, żeby wszędzie było tak dobrze jak tam, gdzie akurat jest?

Sciapan Swiatłou, cez/belsat.eu

Aktualności