Według obrońców praw człowieka, zatrzymano co najmniej 69 osób. W przytłaczającej większości są to kobiety. Wśród nich jest nasza dziennikarka Kaciaryna Andrejewa oraz operator Maks Kalitouski.
Jak podało MSW, w całym kraju zatrzymano 114 osób, z czego w Mińsku przez cały dzień 99.
W marszu, według portalu Tut.by, wzięło udział około 10 tys. osób. Do zatrzymań doszło już na samym początku marszu, na Placu Wolności, gdzie zebrało się kilkaset kobiet. Na miejscu pojawili się niemal natychmiast funkcjonariusze milicji, oddziałów specjalnych OMON oraz ubrane na zielono osoby z nieznanej formacji organów ścigania. Przyjechały także więźniarki.
Doszło do brutalnych zatrzymań pojedynczych demonstrantek. Niektórym udało się uciec. Inne próbowały się bronić tworząc żywy łańcuch lub zrywając kominiarki z głów agresorów. Ci w odpowiedzi je bili.
Zatrzymywani byli też ludzie postronni, np. kierowca samochodu, który zatrzymał auto, by przepuścić kolumnę kobiet na jednej z ulic. Krótko później kierowcę zabrali mężczyźni w nieoznakowanych mundurach, pozostawiając jego samochód pośrodku ulicy.
Kolumna demonstrantek przeszła w kierunku Niamihi. Tam w czasie nadawania relacji na żywo zatrzymano naszą dziennikarkę Kaciarynę Andrejewą oraz operatora Maksa Kalitouskiego.
Kobiecy marsz krążył później przez 2 godziny po Mińsku. Około godz. 18 czasu miejscowego (godz. 17 czasu warszawskiego) pochód zakończył się. Jego uczestnicy rozeszli się wołając: “Dziękujemy wszystkim!” i “Do jutra!”.
Gdy zebrani zaczęli się rozchodzić, organy ścigania rozpoczęły pojedyncze zatrzymania. Kobiety były wciągane do nieoznakowanych busów, bez numerów rejestracyjnych.
Do OMONu zaapelowała Swiatłana Cichanouskaja. Jej zdaniem, jego funkcjonariusze powinni zaprzestać stosowania przemocy.
– Będzie wam wstyd za to, co robicie dzisiaj. Przemoc, którą stosujecie wobec kobiet, jest oburzająca – podkreśliła.
Opozycjonistka dodała, że każdy funkcjonariusz, który popełni przestępstwo wobec pokojowych demonstrantów, zostanie ukarany.
Przez ostatni miesiąc co sobotę na ulice Mińska wychodziły tysiące kobiet. Ich pokojowe demonstracje przelewały się przez centrum białoruskiej stolicy, wprawnie omijając kordony milicji i OMONu. Zazwyczaj niekrzywdzące kobiet białoruskie służby były jak dotąd bezsilne wobec ich protestów – wyłapywały jedynie pojedyncze uczestniczki. Kobiece demonstracje odbywały się też w innych miastach Białorusi.
pp,pj/belsat.eu