Prezydent Alaksandr Łukaszenka oskarżył Czechy, wraz z Polską i Wielką Brytanią, o to, że kierowały nocnymi zamieszkami na Białorusi. Z kolei demonstranci pokazują zdjęcia granatów hukowych użytych w Mińsku – jakoby zostały one wyprodukowane w Czechach.
Czeski MSZ tłumaczy, że Praga przestrzega nałożonego w 2011 roku na Białoruś embarga na dostawy tego rodzaju amunicji.
– Swoją rolę mogli odegrać handlujący tego rodzaju produkcją, bądź trafiła ona jeszcze przed embargiem – napisał minister spraw zagranicznych Tomáš Petříček.
Czeski producent, firma Zeveta Bojkovice, oświadczyła, że przestrzega prawa, a przedstawione zdjęcia budzą wątpliwości.
– Nie jesteśmy jedynym producentem granatów hukowych [na świecie], a na przysłanych fotografiach naklejki wyglądają, jak przylepione na bliżej nieokreśloną rzecz – poinformowała Zeveta stację radiową Radiožurnál.
Minister spraw zagranicznych odrzucił też zarzuty, że to Czechy współorganizowały protesty na Białorusi. Zaznaczył, że Praga nie ma z tym nic wspólnego, a Alaksandr Łukaszenka nie przedstawił żadnych dowodów.
Wcześniej czeski premier oraz MSZ skrytykowały brutalne pacyfikacje na Białorusi oraz przebieg kampanii i samych wyborów.
pp/belsat.eu za tut.by i irozhlas.cz