Prezydent Białorusi odwiedził las, w którym NKWD rozstrzelało i pogrzebało do 250 tysięcy osób. Skontrolował trwające tam od początku kwietnia “prace porządkowe”, które część białoruskiego społeczeństwa uważa za profanację.
Alaksandr Łukaszenka był w Kuropatach przejazdem. Dziś sprawdzał rezultaty prac porządkowych i zagospodarowywania terenów przy obwodnicy Mińska.
– Trzeba się tu zająć dosadzeniem drzew. Ci, którzy tam leżą, podziękują. Bo oni nas widzą. Po obwodzie można posadzić tuje. Pomyślcie, jak ostatecznie uporządkować Kuropaty. Kiedyś jeszcze przyjedziemy, popatrzymy – zapowiedział prezydent.
Wcześniej z jego polecenia las otoczono siatką. Pracownicy leśni wyrwali też krzyże, które w 2018 roku aktywiści postawili wokół Kuropat. W ten sposób naruszono “społeczne miejsce pamięci”, które powstawało tu przez 30 lat bezczynności państwa.
– Niedopuszczalne jest, by ktoś tu coś robił bez zgody. Przecież to demonstracja polityczna. To jest komuś potrzebne. Niech sobie przychodzą, modlą się, kwiatki postawią i pójdą, nie przeszkadzając tym ludziom [ofiarom NKWD] – dodał Łukaszenka.
Białoruski prezydent bagatelizuje fakt, że w Kuropatach spoczywają ofiary represji stalinowskich. Przez 25 lat jego władzy nie przeprowadzono tu kompleksowych badań archeologicznych i ekshumacji. On sam nigdy wcześniej nie odwiedził tego miejsca. Oficjalna polityka historyczna Białorusi kładzie bowiem akcent na pozytywne strony czasów sowieckich.
Nie wiadomo nawet, ile dokładnie osób spoczywa w tym lesie. Jednak to najprawdopodobniej tam NKWD grzebało zamordowanych w 1937 roku przedstawicieli białoruskiej inteligencji, a także tysiące Polaków zabitych w ramach “operacji polskiej” oraz oficerów Wojska Polskiego z tzw. “białoruskiej listy katyńskiej”. Ofiary zabijano na miejscu, lub przywożono tam ciała straconych w mińskich więzieniach.
Do tej pory dziesiątki, a być może nawet setki tysiące zabitych upamiętniała jedynie białoruska opozycja demokratyczna. Co roku w wieczór Dziadów do uroczyska zmierza pochód osób, które chciały upamiętnić zamordowanych. To również aktywiści przez lata tworzyli miejce pamięci ustawiając tam krzyże. Te nie raz padały ofiarami “nieznanych sprawców”.
Dopiero w ubiegłym roku władze zainteresowały się Kuropatami. Stanął w nich Pomnik Ofiar Represji – bez wskazania oprawców. W tym roku władze Łukaszenki zajęły i ogrodziły las – symbolicznie odbierając go aktywistom.
pj/belsat.eu