Politologowi-opozycjoniście Łahwińcowi grożą odebraniem dziecka


Wychowawczynie z mińskiej szkoły nr 218 odwiedziły byłego wiceprezesa ruchu “Za Swabodu” politologa Alesia Łahwinca i jego żonę Weranikę Mazurkiewicz, by sprawdzić, czy ich syn nie znajduje się w “warunkach socjalnie niebezpiecznych”.

Swoją wizytę nauczycielki tłumaczyły przesłaną do szkoły decyzją sądu. Kobiety spisały meble, sprawdziły, czy na w oknach są firanki.

Weranika Mazurkiewicz powiedziała, że nauczycielki prosiły ją, by “wytłumaczyła postępowanie męża” i wpłynęła na niego.

“Mówiły, że jeśli “takie przypadki będą się powtarzać”, to naszą rodzinę mogą uznać za niebezpieczną dla małego dziecka. W każdym razie, ich wizyta była nastawiona na to, by nas zastraszyć, w jakiś sposób wpłynąć na rodziców, dla których najważniejsze są dzieci!” – powiedziała Weranika Mazurkiewicz w wywiadzie dla radyjo.net.

23 marca poinformowano o brutalnym zatrzymaniu Alesia Łahwinca. Syn Alesia, Antoś, opowiedział Białsatowi o szczegółach zatrzymania.

Proces politologa i wykładowcy, prowadzony przez sędzię Kazak, odbył się 27 marca. Funkcjonariusz OMONu, pododdziału specjalnego milicji, zeznawał, iż Aleś Łahwiniec wyszedł na ulicę i wykrzykiwał wulgaryzmy, a podczas zatrzymania sam uderzał głową o wnętrze samochodu, od czego doznał licznych urazów i musiał być hospitalizowany. Opozycjonista został skazany na 10 dni aresztu.

Po wyjściu na wolność politolog opowiadał o “niecywilowanych warunkach” oraz wulgarnej i “nieludzkiej” kadrze stołecznego aresztu.

DR, PJr, belsat.eu

 

Aktualności