Aktywiści Ruchu Solidarności “Razam” złożyli w sobotę kwiaty pod pomnikami powstańców słuckich. Odwiedzili miasteczka Hrozów i Siemieżewo, gdzie pod koniec 1920 roku trwały walki o niepodległość Białorusi.
Rocznica wybuchu słuckiego czynu zbrojnego jest tradycyjnie obchodzona w ostatni weekend listopada. Na Ziemię Słucką zjeżdżają się wtedy działacze patriotyczni z całej Białorusi. W tym roku pojawili się tylko nieliczni.
– Ludzi powinno być więcej, bo Ruch Solidarności “Razam” organizuje te obchody od 2006 roku – powiedział Biełsatowi jeden z organizatorów Wiaczasłau Siuczyk. – Było nas 30 osób, ale jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego objazdu. Najważniejsze to godnie uszanować pamięć powstańców słuckich.
Słucki czyn zbrojny wybuchł 27 listopada 1920 roku w centralnej Białorusi. Celem powstańców była obrona Ziemi Słuckiej przed bolszewikami. Wcześniej z terenów tych wycofało się Wojsko Polskie. Kierownictwo zrywu uznało emigracyjny rząd Białoruskiej Republiki Ludowej, co uczyniło Słucczyznę zalążkiem niepodległej Białorusi.
Dwie powstańcze jednostki – 1. Słucki Pułk Strzelców i 2. Grodzieński Pułk Strzelców – nie wytrzymały bolszewickiego naporu i w grudniu 1920 roku wycofały się na tereny II RP, gdzie zostały rozbrojone. Władze cywilne schroniły się w pasie ziemi niczyjej. Partyzanci ukrywali się w słuckich lasach do początku lat 30., wykorzystywani przez władze polskie do antybolszewickiej dywersji.
Niektórzy białoruscy historycy twierdzą, że powstanie słuckie umożliwiło przetrwanie białoruskiej quasi-państwowości i odzyskanie niepodległości w 1991 roku. Przekonują, że to w związku ze zbrojnym oporem Białorusinów, władze bolszewickie zdecydowały się na utworzenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
Władze Alaksandra Łukaszenki nie uznają zasług powstańców słuckich, uważając się za spadkobierców bolszewików. Obchody rocznicowe były zakłócane przez milicję.
Przez białoruskie władze źle widziane są także symbole Białoruskiej Republiki Ludowej – godło Pogoń i biało-czerwono-biała flaga. Za noszenie historycznych barw Wielkiego Księstwa Litewskiego można trafić do aresztu.
I tym razem nie obyło się bez nieprzyjemnego incydentu. Uczestnicy akcji pamięci byli obserwowani przez funkcjonariuszy w cywilu.