Pod presją: ok. 600 osób wystąpiło z niezależnych związków zawodowych w Soligorsku


Niezależni związkowcy twierdzą, że to skutek nacisków ze strony dyrekcji zakładów Biełaruśkalij. Ta odrzuca zarzuty i przekonuje, że to tylko wynik konkurencyjnej walki między związkami państwowymi i niezależnymi.

– Od połowy stycznia zaczęły się naciski na członków Niezależnego Związku Zawodowego Górników Biełaruśkalija i członków podstawowej organizacji trustu Rammantażbud – opowiada szef związkowców z Biełaruśkalija Siarhiej Czarkasau. – W tym czasie straciliśmy znaczną liczbę członków, około 600 osób. W Rammantażbudzie straciliśmy faktycznie połowę.

Czarkasau przyznaje, że „naciski były w zasadzie zawsze”, ale nie w tak brutalnej formie jak obecnie. Atak miał nastąpić ze strony Biełchimprafsajuzu, czyli oficjalnej centrali związkowej. Potem dołączyła do niego dyrekcja zakładów wydobywczych w Soligorsku.

– Na ludzi jest więc wywierana podwójna presja – podkreśla Czarkasau. – To zwyczajne mechanizmy, które są często używane przeciw nam.

Według jego słów, w praktyce wygląda to tak, że administracja zakładów uprawia drobny szantaż uzależniając od wypisania się z niezależnych związków kwestię przedłużenia umowy lub kariery zawodowej pracowników.

Siarhiej Czarkasau. Źródło: npg.by

Obecną sytuację poprzedziła cała epopeja z rejestracją podstawowej organizacji niezależnych związków działających w truście Rammantażbud. W ub.r. wydzielono go ze struktur Biełaruskalija i przekształcono w osobne przedsiębiorstwo, chociaż jako jego założyciel i tak figuruje Biełaruśkalij.

Mimo to istniejąca tam organizacja związkowa musiała przejść ponowną rejestrację. Zaciekle jej tego odmawiano, a działacze odwoływali się do wszystkich instancji w kraju i do organizacji międzynarodowych. W samym Soligorsku odbył się nawet więc poparcia.

Udało się za trzecim razem – okazało się jednak, że nie ma żadnych przeciwwskazań do działania tam organizacji związkowej i 15 stycznia tego roku w końcu ją zarejestrowano.

– Mimo wszystko Białoruś należy do społeczności międzynarodowej. Niezależnie od priorytetów władze rozumieją, jakie problemy może mieć, jeśli po prostu związku się nie zalegalizuje. Ludzie chcą korzystać ze swoich konstytucyjnych praw, a nie pozwala im się na to. To skandal na cały świat! Dlatego postanowili zarejestrować, a potem po cichu odstrzelić – podejrzewa Siarhiej Czarkasau.

Na znak solidarności z górnikami z kopalni soli potasowych w Soligorsku w serwisach społecznościowych zorganizowano flashmob z protestem w sprawie niszczenia niezależnych związków. Akcję poparli także związkowcy z zagranicy – m.in. na Ukrainie, w Gruzji i Holandii.

Opublikowany przez Belarusian Independent Trade Union – Беларускі Незалежны прафсаюз Poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Działacze Niezależnego Związku Zawodowego Górników Biełaruśkalija toczą też cały czas spór z instytucjami państwowymi na Białorusi i zwracają się do organizacji międzynarodowych, ponieważ uważają zaistniałą sytuację za poważne naruszenie praw człowieka. Obecnie jest przygotowywany wniosek do prokuratury.

– Działania te mogą zostać ukarane z artykułu kodeksu karnego – ostrzega Czarkasau.

Украінскія Незалежныя прафсаюзы салідарны з намі. Дзякуй браты і сёстры! Разам пераможам!

Opublikowany przez Belarusian Independent Trade Union – Беларускі Незалежны прафсаюз Piątek, 5 kwietnia 2019

Jednak dyrekcja Biełaruśkalija uważa, że żadne naciski na niezależne związki nie są wywierane. Twierdzi też, że nie wie nic o masowych odejściach pracowników z ich struktur.

– Nic takiego się nie dzieje. To nieprawda – powiedział nam zastępca dyrektora generalnego przedsiębiorstwa Michaił Siauruk, który przypomina, że przecież działają tam dwa związki. – One po prostu walczą o ludzi, o umysły. To po prostu walka konkurencyjna – zapewnia.

II, cez/belsat.eu

Aktualności