Organizatorzy wycofali wniosek przeprowadzeniu akcji. Marsz przeciwatomowy przechodził przez stolicę Białorusi od 1988 roku – w rocznicę katastrofy czarnobylskiej elektrowni.
Jutro, pierwszy raz w historii, protest się nie odbędzie. Komitet organizacyjny poinformował dziennikarzy, nie był w stanie spełnić wymagań władz Mińska – opłacić usług milicji wycenionych na ponad 10 tysięcy złotych (5 737 rubli).
– Przekazaliśmy Mińskiemu Miejskiemu Komitetowi Wykonawczemu naszą pisemną odmowę. Rzecz nie w pieniądzach, a w naszym zdecydowanym stanowisku politycznym. Jeśli nie odmówimy teraz, taka praktyka będzie trwała nadal, jak to było z Dniem Wolności – powiedziała belsat.eu wiceprzewodnicząca Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Wolha Kawalkowa.
Poza opłaceniem obecności milicji, organizatorzy mieli jeszcze zapłacić 215 rubli (390 złotych) za sprzątanie terenu i 240 rubli (440 złotych) za usługi pogotowia ratunkowego.
Organizatorzy marszu podkreślają, że będą domagać się zmian w ustawie o imprezach masowych, która zakłada odpłatność udziału służb. Stosowne pismo wyślą oni do Ministerstwa Sprawiedliwości i Rady Ministrów.
Zgodnie z ostatnimi poprawkami do ustawy, organizatorzy imprez masowych i zgromadzeń – także protestów – są zmuszeni od opłacenia udziału służb. W praktyce oznacza to, że białoruska opozycja płaci za obecność milicji, która następnie zatrzymuje uczestników akcji. Nieopłacenie „usług milicji” przez organizatorów Dnia Wolności zakończyło się procesem i grzywną.
Pierwszy Szlak Czarnobylski został zorganizowany w 1988 roku. Opozycja i ekolodzy od lat w rocznicę katastrofy atomowej w Czarnobylu upamiętniają jego ofiary i ostrzegają przed niebezpieczeństwem związanym z energetyką jądrową.
Białoruś jest państwem najbardziej zanieczyszczonym w wyniku katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Duże obszary południa kraju zostały wysiedlone, skażenie promieniotwórcze odbiło się też na zdrowiu Białorusinów – likwidatorów, mieszkańców okolicy i całego państwa.
ka,pj/belsat.eu