Po co Łukaszenka otwiera front walki z katolikami i Polakami?

Atak na Kościół katolicki na Białorusi nie jest przypadkowy. To operacja skalkulowana na antagonizowanie białoruskich Polaków, której głównym celem jest wskazanie wroga – polskiego zagrożenia.

Białoruskie władze nie wpuściły przez granicę arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza, metropolity mińskiego i przewodniczącego Episkopatu Białorusi. Katolicki hierarcha jest z pochodzenia Polakiem, ale urodził się na Białorusi i jest jej obywatelem. Mimo to, białoruskie służby graniczne po prostu nie wpuściły Kondrusiewicza stwierdzając, że ma zakaz wjazdu.

Pomijając absurd i niezgodność z prawem zastosowania zakazu wjazdu dla własnego obywatela, akcja ta ma wyraźny cel. Jest nim wywołanie reakcji w Polsce, ale przede wszystkim wśród białoruskich Polaków. I napiętnowanie polskiej mniejszości. Tak wygląda plan ratunkowy Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina. W tym właśnie celu białoruski prezydent snuje opowieść o polskim zagrożeniu. Po słowach przyszedł czas na czyny.

Zaczęło się od uderzenia w Kościół katolicki na Białorusi. Wprawdzie Łukaszenka kieruje się przy tym nieuczciwym stereotypem pt. “katolik równa się Polak”, gdyż Kościół katolicki na Białorusi od dawna nie jest już wyłącznie polski i ulega szybkiej białorutenizacji. Uderzając w Kościół prezydent nie prowokuje wyłącznie Polaków, choć tak mu się pewnie wydaje.

Inżynieria separatyzmu

Wykorzystywanie wykreowanych sztucznie konfliktów z mniejszościami etnicznymi nie jest rzeczą nową. Radzieckie władze opanowały ten mechanizm już dawno. Używały go zwłaszcza wtedy, gdy same przechodziły głęboki kryzys. Np. na przełomie lat 80. i 90., kiedy ZSRR wchodził na drogę rozpadu, KGB prowadziło operację inspirowania konfliktu polsko-litewskiego, a poniekąd i polsko-białoruskiego, inspirując polski separatyzm i żądania polskiej autonomii na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie.

Radzieckie władze nawet w momencie, w którym zarządzane przez nie imperium przestawało istnieć, były zdolne podgrzewać istniejące antagonizmy etniczne i religijne na Zakaukaziu, czy w Mołdawii lub Ukrainie. Większość z rozpalonych wówczas ognisk konfliktów tli się do dzisiaj. „Polskiego” separatyzmu nie udało się jednak rozniecić.

Wiadomości
Białoruski metropolita persona non grata na Białorusi?
2020.08.31 17:15

Co nie znaczy, że Polacy na Litwie, czy Białorusi nie znajdowali się w ostatnich trzech dekadach w konflikcie z władzami. Głównie na tle respektowania elementarnych praw mniejszości. O ile na Litwie spory udało się mniej lub bardziej załagodzić na drodze dialogu i dzięki temu, że Wilno znalazło się w UE, a Litwa jest państwem demokratycznym, to na Białorusi Łukaszenka z upodobaniem sięgał do arsenału radzieckich instrumentów w polityce wobec mniejszości.

Permanentny konflikt i nacisk na białoruskich Polaków stał się modus operandi białoruskiej władzy. Delegalizowanie Związku Polaków na Białorusi, represje wobec jego działaczy i próby wprowadzenia rozłamu wśród Polaków, a także szykany wobec Kościoła katolickiego były w różnym natężeniu od lat normą. Wykorzystywane zwłaszcza w momentach przesilenia politycznego, kiedy zachodziła potrzeba odwracania uwagi i straszenia społeczeństwa białoruskiego polskim rewizjonizmem.

Ponieważ jednak Łukaszenka nie miał do tej pory tak poważnych kłopotów, jak teraz, sięga dziś ponownie po polski straszak. Ty razem niestety ma w zanadrzu znacznie groźniejszy scenariusz. Nie musi się on spełnić, ale potencjalne ryzyko wykorzystania czynnika polskiego w planach utrzymania władzy Łukaszenki z rosyjską pomocą istnieje.

Zabawa z zapałkami

Groźne pohukiwania pod adresem Polski, ale i białoruskich Polaków trwają od połowy sierpnia. Łukaszenka stwierdził, że trwa wojna hybrydowa przeciw Białorusi.

– Już postawiliśmy połowę armii w stan gotowości, by móc ochronić Grodno, obwód grodzieński, zachodnie granice. Widzicie te zapowiedzi, że Białoruś się rozpadnie, a obwód grodzieński trafi do Polski. Oni już otwarcie o tym mówią! Nic im się nie uda, to wiem na pewno – grzmiał białoruski prezydent.

Łukaszenka wykorzystał przy tym pojawiające się wśród marginalnych polskich publicystów i polityków wypowiedzi, że Warszawa powinna „wziąć” swoje Grodno w przypadku rozpadu Białorusi. Te niezwykle szkodliwe i ujawnione jakby na zamówienie z Mińska i Moskwy tezy idealnie wpisały się w retorykę Łukaszenki. I nie ma znaczenia, że ich autorzy nic nie znaczą – tego nikt z odbiorców propagandy nie zweryfikuje.

Wywiad
Dlaczego Łukaszenka straszy Białorusinów utratą Grodna? Rozmowa z Andżeliką Borys
2020.08.22 15:29

Białoruska armia rzeczywiście rozpoczęła manewry na Grodzieńszczyźnie. A to już nie tylko słowa, ale i konkretne koszty – także te w wymiarze bezpieczeństwa. Co oznacza, że scenariusz, w którym opowiada się o polskim zagrożeniu, również tym z wykorzystaniem Polaków z Białorusi, jest przez broniącego się przed upadkiem prezydenta traktowany bardzo poważnie.

Teraz doszedł zakaz wjazdu dla abpa Kondrusiewicza. Obliczony również na wywołanie oburzenia wśród Polaków na Gordzieńszczyźnie i większe zaktywizowanie ich do udziału w protestach. Oraz ukierunkowanie tych protestów nie tyle na wspólną z Białorusinami walkę o demokrację, co na obronę kościoła i polskości.

Wiadomości
W Czerwonym Kościele w Mińsku ktoś zmienił zamki na plebanii
2020.08.31 20:19

Sprowokowanie tego typu nastrojów może posłużyć w dalszym etapie do otwartego oznajmienia, że przeciw integralności terytorialnej Białorusi trwa inspirowana z Polski agresja. A to już doskonale wpisze się w niedawne stwierdzenia Władimira Putina, że w takim przypadku jest skłonny wesprzeć Mińsk zbrojnie. Co zresztą będzie zgodne z rosyjską doktryną obronną i białorusko-rosyjskimi umowami w kwestii bezpieczeństwa.

W tym scenariuszu nie ma miejsca na improwizację, jest za to sporo cynizmu i wyrachowanej obłudy. Bo Łukaszenka stwarza wrażenie, że próbuje przerazić Putina wizją polskiej secesji na Grodzieńszczyźnie. Nic z tych rzeczy.

Po pierwsze Putin zna tego typu grę doskonale. Sam ją uprawiał niedawno wobec Ukrainy podgrzewając antagonizmy z rosyjskojęzycznymi Ukraińcami i ukraińskimi Węgrami. Po drugie, rosyjskie służby wywiadowcze doskonale znają sytuację na Grodzieńszczyźnie. Operacja polaryzacji białoruskiego społeczeństwa za pomocą polskiego zagrożenia i wskazywanie zewnętrzno-wewnętrznego wroga nie jest dla Putina tajemnicą. Jest przygotowywana razem z nim.

Wiadomości
“Otrzymał zadania z Polski”. Łukaszenka o zakazie wjazdu dla metropolity Kondrusiewicza
2020.09.01 13:36

Być może jako uzasadnienie dla ewentualnego wsparcia rosyjskiego dla Łukaszenki. Oraz jako straszak dla Europy, dla której wizja kolejnego, po Ukrainie, konfliktu tuż za unijnymi granicami brzmi przerażająco. Zwłaszcza, jeśli w konflikt wciągnięta może być mniejszość narodowa jednego z członków UE i NATO.

Ten scenariusz jest najgroźniejszy, ale i na szczęście – najmniej realny. Byłby bowiem ogromnym ryzykiem dla Rosji, która robi wszystko, żeby utrzymać kontrolę nad Białorusią jak najniższym kosztem i nie otwierając kolejnego frontu ostrej i ryzykownej konfrontacji z Zachodem. Budowana przez Łukaszenkę i Putina narracja ma przede wszystkim straszyć i uprawdopodabniać groźby poważnego konfliktu na Białorusi.

Wideo
Protesty na Białorusi sterowane z Bydgoszczy? Teoria białoruskiej telewizji
2020.09.01 15:18

Michał Kacewicz dla belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności