Po 11 latach pobytu na Białorusi Ukrainiec przyznał się SBU, że zwerbowało go KGB


Dzięki temu, że zgłosił się dobrowolnie, uniknął odpowiedzialności karnej za zdradę stanu.

Ukrainiec w latach 2006 – 2017 mieszkał wraz z żoną pod Chojnikami, w obwodzie homelskim Białorusi. W połowie ub.r. białoruskie władze cofnęły mu pozwolenie na stały pobyt, wrócił więc do rodziców zamieszkałych w miejscowości Repki w obwodzie czernihowskim na Ukrainie.

Regularnie odwiedzał jednak pozostałą za granicą żonę, a z wizyt tych korzystał też, by tankować na Białorusi samochód. W lipcu zeszłego roku, podczas jednych z takich odwiedzin, na przejściu granicznym Nowa Huta zaproponował mu współpracę funkcjonariusz białoruskiego KGB. Ukrainiec uważa, że został do niej zmuszony – zgodził się wskutek gróźb, że zostanie deportowany z Białorusi i otrzyma zakaz wjazdu do tego kraju.

Obywatel Ukrainy miał zbierać i przekazywać Białorusinom informacje o ruchu samochodowym odbywającym się przez granicę, o ukraińskich pogranicznikach i celnikach oraz o okolicznych mieszkańcach, którzy brali udział w działaniach zbrojnych w Donbasie.

Taka współpraca z obcym państwem to zdrada stanu. Niedoszły agent przyszedł więc dobrowolnie do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i opowiedział tam o swoich niepożądanych kontaktach. Musiano wszcząć przeciwko niemu postępowanie karne, ale dzięki temu, że zgłosił się sam i nie zdążył wyrządzić szkody interesom Ukrainy, nie został pociągnięty do odpowiedzialności. W przeciwnym razie groziłoby mu nawet 15 lat więzienia.

KA, cez/belsat.eu

Aktualności