Operator Biełsatu żąda zwrotu sprzętu i uznania, że skazano go na podstawie pomówienia


Miński sąd grodzki rozpatrzył skargę kasacyjną operatora kanału Biełsat Alaksandra Lubianczuka. Sąd nie przyjął kasacji.

Alaksandr Lubianczuk zaskarżył decyzję sądu dzielnicy Pierwszomajskiej w Mińsku, który 20 kwietnia ukarał go grzywną w wysokości 25 kwot bazowych za rzekome używanie wulgaryzmów w budynku pierwszomajskiej komendy dzielnicowej milicji, gdy Alaksandr trafił tam w charakterze świadka w sprawie naruszenia przepisów o prawach autorskich przez markę Biełsat. Lubianczuk nie zgadza się z decyzją sądu, uważając, że jego wina nie została udowodniona.

Wciąż nie wiemy, co stało się ze sprzętem elektronicznym, który został zarekwirowany przez służby w czasie przeszukania w biurze Biełsatu w Mińsku, mimo, iż była to prywatna własność operatora. Alaksandr zwrócił się pisemnie do naczelnika pierwszomajskiej komendy dzielnicowej milicji, prosząc o zbadanie sprawy i zwrot sprzętu, ale żadnej odpowiedzi jeszcze nie dostał. Wiadomo również, że sprawa sądowa dotycząca znaku towarowego Biełsat została w kwietniu przeniesiona na termin nieokreślony.

Alaksandr Lubianczuk poinformował, że dalej będzie walczył o zwrot swojej własności, oraz szykuje się do zawiadomienia prokuratury o postępowaniu funkcjonariuszy wydziału milicji ds. walki z przestępstwami ekonomicznymi, którzy zarekwirowali aparaturę.

31 marca w Mińsku miało miejsce przeszukania w mińskich biurach Biełsatu. W jednym z biur, gdy wpadli do niego funkcjonariusze milicji, znajdował się i Alaksandr Lubianczuk. Operatora, akredytowanego przez białoruskie MSZ, zawieziono na pierwszomajski komisariat, gdzie oskarżono go o niecenzuralną pyskówkę w stronę milicjantów (w białoruskim Kodeksie Administracyjnym uznaną za akr chuligański)

Operator informuje, że zamierza dalej skarżyć postanowienie sądu.

belsat.eu

Aktualności