Podczas niedzielnych rozproszonych demonstracji milicja zatrzymała piosenkarza Maksa Korża i jego przyjeciela. Po sprawdzeniu telefonów obaj odzyskali wolność.
Maks Korż to największa gwiazda młodego pokolenia. Piosenkarz balansujący na granicy rapu i elektropopu zbiera na stadionach i salach koncertowych największe tłumy w historii białoruskiej muzyki rozrywkowej.
O incydencie portalowi TUT.by opowiedziała znajoma gwazdora, która wraz z nim była w niedzielę na Skwerze Hruszauskim.
– Staliśmy w grupie czterech osób, w tym Maks Korż. Nie mieliśmy przy sobie flag, zwyczajnie rozmawialiśmy – opowiada uczestniczka zdarzenia, która woli zachować anonimowość.
Około godziny 15 do kobiety zadzwoniła jej znajoma, która mieszka obok skweru. Przekazała, że na osiedle przyjechał OMON i kieruje się w stronę parku.
– Niedługo zobaczyliśmy, że z dwóch stron bloku wybiegło kilku funkcjonariuszy. Podlecieli do Maksima i jego przyjaciela, powiedzieli: “Pójdziecie z nami na przeszukanie, a jak wszystko będzie dobrze to was wypuścimy”. Zabrali ich do busa, a mnie z przyjaciółką zostawili. Może dlatego, że jesteśmy dziewczynami.
Piosenkarz nie spędził w busie dużo czasu.
– Maks powiedział, że nie sprawdzali im dowodów osobistych, tylko telefony. Zobaczyli, do jakich czatów w Telegramie należą i wypuścili – powiedziała uczestniczka incydentu.
Dziewczyna śmieje się, że o autografy nie poprosili. Maks Korż potwierdził prawdziwość tej historii portalowi TUT.by.
W niedzielę białoruska milicja zatrzymała tylko w Mińsku ponad 300 pokojowych demonstrantów. Przeciwko wielu z nich użyto siły. Biełsat relacjonował wczorajsze wydarzenia na żywo.
pj/belsat.eu
Zdjęcie na okładce: Maks Korż/Facebook