Odszedł Władimir Bukowski, dysydent, którego chcieli skompromitować Chruszczow, Breżniew i Putin


Zmarły wczoraj Bukowski był jedną z najbardziej barwnych postaci antysowieckiej opozycji. Miał trudny charakter, a w ostatnich latach uciekł w radykalizm i do końca walczył z oskarżeniami w skandalu pedofilskim.

Wczoraj wieczorem w Cambridge Władimir Bukowski zmarł na zawał serca. Nobliwe angielskie miasto akademickie od lat było emigracyjnym domem rosyjskiego dysydenta. Wyjechał tam w 1976 r., kiedy po latach kolejnych odsiadek w psychuszkach i łagrach sowieckie władze wymieniły go na chilijskiego komunistę Luisa Corvalana. Bukowski odwiedził Rosję ponownie dopiero po upadku komunizmu. I nie był nią zachwycony. Pozostał zatwardziałym wrogiem i tropicielem rządów bezpieki. Uważał, że współczesna Rosja jest w pewnym sensie kontynuacją ZSRR. Był zaciekłym krytykiem Władimira Putina. W Cambridge do końca swoich dni spiskował, próbował jednoczyć podzielone, rosyjskie środowisko opozycyjne w Wielkiej Brytanii i popadał w coraz większy radykalizm.

Urodzony buntownik

Kiedy w wywiadzie dla radia Swoboda w 1999 r. dziennikarze zapytali Bukowskiego, co go najbardziej uformowało, odparł, że lata sześćdziesiąte. Stwierdził, że jest człowiekiem tamtej epoki. I faktycznie jego odwaga, ale i radykalizm wynikały z zawiedzionych nadziei pokładanych w Nikicie Chruszczowie. Z poczucia beznadziei życia za żelazną kurtyną i wiary, że tylko zwycięstwo Zachodu w zimnej wojnie uratuje wolność Rosjan. Bukowski stawiać zaczął się jeszcze w szkole.

Miał czternaście lat, kiedy w 1956 r. usłyszał referat Nikity Chruszczowa o przestępstwach epoki stalinowskiej. Zainspirowany pozorną, jak się okazało wolnością, Bukowski kolportował w szkole własną, pisaną odręcznie „gazetkę”. Wyleciał za to ze szkoły i dalszą edukację kontynuował wieczorowo. Do psychuszki pierwszy raz trafił w 1963 r. Diagnoza: schizofrenia. W epoce Chruszczowa szpitale psychiatryczne stały się w miejsce łagrów głównym narzędziem represji wobec niepokornych.

Ktoś, kto kwestionował przewodnią rolę partii i drogę ku komunizmowi musiał być przecież niezdrowy psychicznie. W przypadku Bukowskiego sowiecka psychiatria była bezradna. Wychodził ze szpitala i organizował kolejne demonstracje. Nie takie jak dzisiaj, kiedy przeciw szpalerom policji wychodzą tysiące. W mroźny, styczniowy poranek w 1967 r. demonstrować przeciw aresztowaniu innego dysydenta i dziennikarza Aleksandra Ginzburga, wyszedł na plac Puszkina Bukowski wraz z dwoma, innymi poetami. Nie postali nawet kilku minut, kiedy schwytali ich tajniacy z KGB. Jeśli spiskowali, to spotykali się najwyżej w kilka osób, a najczęściej we dwóch, trzech.

– Nie chciałem żadnej rewolucji, wszystko zaczęło się z obrony, w takim filozoficznym sensie (…) Chcecie budować komunizm? Budujcie, ale nas zostawcie w spokoju, my nie chcemy – opowiadał po latach w wywiadzie dla Swobody.

Dwa lata przed zatrzymaniem na placu Puszkina Bukowski stał się już sławny. Informacje o przymusowym leczeniu psychiatrycznym dysydenta przedostały się na Zachód i wywołały szok. Później Bukowski myląc tropy, uciekając tajniakom z Łubianki i kryjąc się po konspiracyjnych mieszkaniach przekazywał nielicznym, zagranicznym korespondentom w Moskwie informacje o systemie represji, Instytucie Serbskiego (szpital psychiatryczny „leczący” dysydentów) i karnej psychiatrii. Kompromitujące władze sowieckie informacje poważnie rozwścieczyły rządzącego wówczas Leonida Breżniewa.

Na początku lat 70. Bukowski znowu był zatrzymany. Dziennik Prawda pisał, że jest antypaństwowym chuliganem. Tym razem władza nie bawiła się w leczenie. Trafił do łagru z siedmioletnim wyrokiem i dodatkowo karą pięcioletniej zsyłki. W więzieniu we Władimirze (słynny “Władimirskij Centrał”) i permskim łagrze próbowano go złamać. Ale tym razem na pomoc przyszła międzynarodowa sława. W grudniu 1976 r., w typowej w tamtych czasach wymianie zatrzymanych więźniów politycznych, Amerykanie przekazali na lotnisku w Zurichu sowietom zatrzymanego chilijskiego komunistę. Z Moskwy samolotem Aerofłotu, eskortowany przez komandosów z Alfy, oddziału specjalnego KGB, przyleciał wyciągnięty wprost z celi Władimir Bukowski.

Na emigracji

Bukowski był w latach 70. na Zachodzie gwiazdą i modelowym sowieckim, inteligenckim dysydentem. Rozchwytywany na wykładach prestiżowych uczelni.W Białym Domu podejmował go Jimmy Carter. Ale to nie Cartera wielbił uchodźca ze wschodu. Demokratycznemu prezydentowi miał za złe ustępliwość wobec Breżniewa. Jego bohaterem był twardy Ronald Reagan. Ze swojego akademickiego mieszkania w Cambridge Bukowski walczył i spiskował. Wzywał do bojkotu olimpiady w Moskwie w 1980 r. Przestrzegał przed kolejnymi sowieckimi przywódcami. Zachwycał się polską Solidarnością.

Po 1991 r. pierwszy raz po piętnastu latach odwiedził Moskwę. Była już jednak inna jak ją pamiętał. Panowała kakofonia idei i pomysłów na przyszłość. Bukowski chciał rozliczać KGB i komunistów, ale Rosjanie byli już zajęci budowaniem kapitalizmu, bądź przetrwaniem. I dawnego dysydenta nikt nie chciał słuchać.

Borys Jelcyn początkowo próbował wciągnąć słynnego dysydenta do swojej ekipy i na sztandary swoich kampanii wyborczych. Bukowski szybko pokłócił się z Jelcynem i zaczął ostro krytykować jego politykę. W proteście przeciw rosnącemu autorytaryzmowi Jelcyna i restauracji rządów nomenklatury w 1992 r. zrezygnował z nadanego mu przez Jelcyna rosyjskiego obywatelstwa. Ale nie do końca. Znany z lekceważenia procedur Bukowski zapomniał wypełnić wszystkich dokumentów.

Wideo
Bukowski: Za poparcie przez Gorbaczowa aneksji Krymu, należy mu odebrać pokojową nagrodę Nobla
2016.05.31 16:24

I tak, z rosyjskim obywatelstwem pozostał. Cztery lata później próbował wjechać do Rosji z brytyjskim paszportem i wtedy służby dyplomatyczne Jelcyna zemściły się odmawiając mu wizy. Bukowski drugą, dysydencką młodość przeżył, kiedy do władzy w Rosji doszedł Władimir Putin. W Wielkiej Brytanii rosła w siłę grupa uciekinierów politycznych i wrogów Kremla. Bukowski rzucił się w wir intryg: spotkania ze zbiegłym oligarchą Borysem Bierezowskim, czy opozycjonistą Borysem Niemcowem. Stał się ponownie mentorem emigracji politycznej. Z coraz bardziej radykalnymi poglądami.

Został np. zaciekłym krytykiem Unii Europejskiej, którą uważał za nowe wcielenie ZSRR. Stał się też bożyszczem antyunijnych populistów w całej Europie. Tych samych, którzy najczęściej działają w interesach Kremla. Namówiony przez opozycję postanowił kandydować w wyborach na prezydenta Rosji w 2008 r. Ale władze zapobiegliwie odmówiły mu, twierdząc, że za długo mieszka za granicą. Kremlowskie władze nie zapomniały o dysydencie. Cieszący się w świecie autorytetem pisarz mówił: Putin musi odejść.

Wiadomości
Dwadzieścia lat temu Władimir Putin został premierem. Władzy już nie oddał
2019.08.09 08:03

W 2014 r. przy okazji akcji wydawania nowych paszportów rosyjska ambasada w Londynie odmówiła Bukowskiemu przedłużenia dokumentu z dwugłowym orłem. MSZ w Moskwie stwierdziło, że dysydent może przyjeżdżać do dawnej ojczyzny z brytyjskim paszportem i starać się o wizę i nie należy go traktować jako obywatela Rosji. W tym samym czasie brytyjska policja przeprowadziła rewizję w domu Bukowskiego w Cambridge. Policyjna grupa informatyków wykryła, że z komputera w tym domu ktoś wchodził na strony pedofilskie.

W komputerach Bukowskiego znaleziono gigabajty dziecięcej pornografii. W trwającym od pięciu lat śledztwie i procesie Bukowski tłumaczył się, że kiedyś zajmował się cenzurą w sieci i zbierał informacje związane również z pedofilią. Pojawiały się sugestie, że to prowokacja rosyjskich służb. Mimo, że był już schorowany i przeszedł operacja serca, Bukowski podejmował głodówki protestując przeciw oskarżeniom o pedofilię. Uważał, że sprawa jest operacją Putina, która miała na celu zdyskredytowanie go. Końca procesu przed brytyjskim sądem nie dożył.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności