Od hybrydowych aut i konkurencji dla iPhone'a do „robota Borysa”: jak rosyjskie innowacje zamieniły się w farsę


Rosyjska telewizja, która pokazała człowieka przebranego w strój robota i przedstawiła go jako prawdziwego robota, musiała za to przepraszać. Przeprosiła w swoisty sposób: że to widzowie niewłaściwie zrozumieli treść reportażu, a błąd dziennikarzy eksploatują teraz „media o specyficznym charakterze”. Ale te i podobne manipulacje staną się nowym elementem obrazu „technologicznej Rosji”, która bezskutecznie próbuje wyprodukować własny iPhone.

Kostium “robota Borysa”

„Robota Borysa” pokazano 11 listopada na forum „ProjeKTOriJA” w Jarosławiu. Miała to być maskotka imprezy, biorąca udział w show. Organizatorzy nie ukrywali, że to przebrany człowiek, ale w materiale TV Rossija 24 właśnie tego „robota” pokazano w kadrze, na tle którego mówiono o najnowocześniejszych rosyjskich wynalazkach.

Новости
«Россия 24» показала самого современного российского робота. На самом деле это был человек
2018.12.12 12:33

Dwa dni później telewizja niechętnie przyznała się do manipulacji. Ale prowadzący program prezenter oznajmił, że fragment o robocie był wręcz żartobliwą częścią reportażu i porównał „robota Borysa” z Dziadkiem Mrozem. I poskarżył się na… Ukrainę.

– Główne pretensje mediów o specyficznym charakterze polegają na tym, że państwowa kompania telewizyjna rzekomo chciała wprowadzić widzów w błąd. Że niby jako czołowego wzoru nowoczesnej robototechniki w materiale z Jarosławia pokazano człowieka w karnawałowym przebraniu. Brzmi to absurdalnie, ale tematowi poświęcono wiele stron w internecie. Gdzieś tam przeprowadzono całe śledztwo, na poważnie analizując kadry wideo. Udowadniano, dlaczego na ekranie jest nie cudo techniki, ale żywy animator. Oczywiście zaraz temat podchwyciła ukraińska prasa, a ton tych publikacji był już prześmiewczy – ubolewał prezenter.

Reportaż usunięto jednak z YouTube. Pozostał tylko na stronie telewizji.

Rosyjska Tesla…

„Innowacyjność na pokaz” nie jest nowym zjawiskiem w rosyjskich mediach. W 2010 roku należąca do Michaiła Prochorowa grupa inwestycyjna ONEKSIM ogłosiła start projektu mającego na celu wypuszczenie na rynek rosyjskiego samochodu hybrydowego. Nazwano go „Jo-mobilem”.

Cechą charakterystyczną projektu miało być wykorzystanie kapitału prywatnego przy szerokim wsparciu ze strony państwowych mediów. ONEKSIM wraz z rosyjsko-białoruską firmą JAROWIT Motors założył spółkę Gorodskoj Awtomobil i zamierzał ruszyć z seryjną produkcją w Petersburgu.

Samochód koncepcyjny zademonstrowany na salonie we Franfurcie nad Menem pozostał niespełnionym marzeniem rosyjskiej motoryzacji.

Z taśmy miały schodzić hatchbacki, microvany, crossovery i furgonetki. A na salonach samochodowych w Moskwie i Frankfurcie nad Menem pokazano samochód koncepcyjny prezentujący model sportowy.

Produkcja seryjna miała ruszyć w 2012 r., ale jej początek najpierw wielokrotnie odkładano, a potem ogłoszono zamknięcie projektu. 7 kwietnia 2014 gazeta Kommersant poinformowała o sprzedaży za symboliczne 1 euro dokumentacji technicznej projektu. Nabywcą był państwowy instytut badawczo-doświadczalny NAMI, jednak projekt nie został zrealizowany również tam.

…i rosyjski iPhone

Ale rok 2010 obfitował w obiecujące inicjatywy. Szef państwowej korporacji Rostech Siergiej Czemazow zapowiedział ówczesnemu prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi (wielkiemu miłośnikowi gadżetów) o planach wyprodukowania pierwszego rosyjskiego smartfona. Trzy lata później rosyjska firma Yota Devices, której 25 proc. akcji należy do Rostechu zademonstrowała pierwszy rodzimy aparat marki YotaPhone.

YotaPhone miał stać się rodzimą konkurencją dla iPhone’а. Źródło: habr.com

Istotnie, miał on oryginalny design i niezwykły zestaw funkcji. Np. na tylnym panelu znajdował się czarno-biały wyświetlacz działający na zasadzie atramentu elektronicznego, stosowanego m.in. w czytnikach e-book. Rosyjski smartfon zdobył nagrodę CNET Best of CES na wystawie w Las Vegas, ale jego wersja seryjna okazała się już przestarzała pod względem danych technicznych w stosunku do przodujących smartfonów innych producentów. Dlatego w grudniu 2014 roku na rynku pojawił się YotaPhone 2.

W 2017 roku zastąpił go YotaPhone trzeciej generacji. Jego chińską (nazywaną oficjalnie „globalną”) wersję o nazwie Yota 3 produkuje firma China Baoli i można ją kupić na AliExpress za równowartość 370 dolarów. To dużo, bo jeśli nie liczyć charakterystycznego drugiego wyświetlacza, to smartfony o podobnych parametrach kosztują dwa razy mniej.

Na AliExpress rosyjski smartfon okazał się chińskim

Ale i oryginalny „rosyjski iPhone” okazał się niezupełnie rosyjski. Owszem, jego design opracowano w Rosji, ale technologiami zajęło się biuro Yota Device w Finlandii zatrudniające byłych pracowników Nokii. Sprzedaż organizuje biuro w Niemczech, a sam telefon jest montowany w Singapurze.

Należy też podkreślić, że w Rosji jest jeszcze kilka innych firm produkujących smartfony. Ale wszystkie oferują niedrogie urządzenia nie różniące się od ich chińskich odpowiedników.

Tramwaj-zabójca

Kiedy w 2014 zwijano projekt o nazwie „Jo-mobil”, należące do Rostechu zakłady taboru kolejowego Uralwagonzawod przedstawiły własny koncept. Był nim supernowoczesny, trójsegmentowy, niskopodłogowy tramwaj. Projekt odpowiadał wymogom urbanistycznym i został wysoko oceniony przez ekspertów. Mimo, że Uralwagonzawod był objęty sankcjami, to jego pomysł został wysoko oceniony na Zachodzie i przez większość ekspertów w Rosji. Ale nie wszystkich.

– To tramwaj-zabójca, tramwaj-maszynka do mięsa. Pod żadnym pozorem nie wolno stosować kształtu z takim nachyleniem kabiny i podniesionym nosem. Nawet przypadkowo zaczepiony przechodzień zostanie automatycznie wciągnięty pod koła – ostrzegał rosyjski projektant Artiomij Lebiediew.

“iPhone na szynach”, czyli tramwaj R1. A może raczej “YotaPhone” na szynach? Zdj: r1.uvz.ru

Tramwaj miał być ozdobą ulic rosyjskich miast, które gościły tegoroczne Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Ale się na nich nie pojawił i już się nie pojawi.

– Tramwaj R1 jest oczywiście bardzo piękny. Bardzo interesuje mnie design przemysłowy, pomagam mu się rozwijać w Rosji, ale mamy poważny problem rozdźwięku pomiędzy projektantami a producentami – przyznał dyrektor ds. zadań specjalnych Rostechu Wasilij Browko.

Nieoficjalnie mówiono, że problemami nie do rozwiązania okazały się dwie kwestie. Do supernowocznego tramwaju trzeba by też było skonstruować i wyprodukować odpowiednią jednostkę napędową, a wykonanego z kompozytu wagonu nie byłoby w razie uszkodzenia jak naprawić.

Wiadomości
Rosyjski przewoźnik kupuje tramwaje i pociągi z Białorusi
2018.05.29 19:05

Po co Rosji innowacje, czyli „wioska potiomkinowska” Skołkowo

Wiele o innowacjach w Rosji mówił właśnie Dmitrij Miedwiediew, który był prezydentem w latach 2008-2011. Rosja przeżywała wtedy gwałtowny wzrost gospodarczy spowodowany głównie wysokimi cenami ropy i gazu. Czas na przejście od gospodarki surowcowej do innowacyjnej wydawał się trafny: petrodolary wpływały w wielkiej ilości, budżet odnotowywał nadwyżkę, nie było też żadnych sankcji.

Jednym z symboli prezydentury Miedwiediewa stało się centrum innowacyjne Skołkowo, które na początku nazywano „rosyjską Doliną Krzemową”. Pomysł na powstanie takiego ośrodka ówczesny prezydent ogłosił pod koniec 2009 r. Zarządzanie projektem powierzył jednemu z architektów obecnego rosyjskiego systemu politycznego – Władysławowi Surkowowi.

Dmitrij Miedwiediew zwiedza Skołkowo. Zdj: sk.ru

Skołkowo to bodaj najbardziej udany i największy projekt innowacyjny we współczesnej Rosji. Współpracuje ze znanymi firmami działającymi w dziedzinie hi-tech. Jednak z powodu skandali korupcyjnych, niegospodarności i archaicznych metod zarządzania ośrodkiem naukowym, zostało ono powszechnie uznane za nową „wioskę potiomkinowską” i jeden z symboli rosyjskiej polityki na pokaz.

– Za czasów prezydentury Miedwiediewa wszystko to wyglądało, delikatnie mówiąc, niezbyt przekonująco, ale były chociaż jakieś iluzje. Wydawało się, że chociaż część z tych planów może zostać zrealizowana – powiedział korespondentowi Biełsatu redaktor działu polityki Nowej Gaziety Kirył Martynow.

Kirył Martynow.
Zdj. facebook.com

Innowacje w dobie samoizolacji

Ale od tego czasu rosyjskie władze wkroczyły na drogę samoizolacji i wycofała się z retoryki skoku innowacyjnego w ślad za Zachodem.

– Jednak z retoryki postępu technicznego nie udało się tak łatwo wycofać. Z jednej strony nie ma jej czym zastąpić, a z drugiej są tu silne jeszcze sowieckie stereotypy z czasopisma „Junyj Tiechnik”, że niby nasza ojczyzna jest najnowocześniejsza – dodaje Martynow. – Jak więc rozwijać postęp techniczny w samoizolacji? Wychodzi właśnie „robot Alosza”, czyli „Borys”: młodym ludziom trzeba pokazywać coś miłego i dającego nadzieję, ale zasobów nie starcza już nawet na porządną pokazówkę.

Państwo rosyjskie słabo inwestuje bowiem w sferę innowacyjną i nie oferuje klarownych reguł gry prywatnemu kapitałowi – uważają eksperci.

– Po pierwsze, państwo generuje niestabilne reguły gry dla sektora prywatnego, który mógłby stać się generatorem innowacji. Przykładowa jest w tym kontekście historia „rosyjskiego Facebooka” – serwisu społecznościowego VKontakte. Nikt nie wie więc, że jego projekt nie zostanie zbytnio objęty regulacjami lub nie znajdzie się w cudzych rękach. Albo jedno i drugie.

Po drugie, samo państwo słabo finansuje tę dziedzinę. Za cały rok 2016 łączne wydatki państwa na badania i prace w priorytetowych kierunkach nauki i technologii wyniosły 470 mld rubli. W porównaniu ze stale rosnącymi wydatkami obronnymi i na resorty siłowe, to tyle co nic.

A po trzecie, to powszechny problem rosyjskiego sektora publicznego. Nieprzejrzystość, brak kontroli społecznej, a wskutek tego wysoka podatność na korupcję – wyjaśnia komentator polityczny gazety Sobiesiednik Siergiej Jeżow.

Siergiej Jeżow.
Zdj. facebook.com

Zgadzają się z tym sami uczestnicy rynku innowacyjnego. Były przedstawiciel firmy Oracle B.V. na południu Rosji Denis Litwiszko też zauważa nieefektywność państwowej machiny, która zarządza sferą technologii.

– Projekty innowacyjne zawsze wymagają elastycznej metodologii projektów, interaktywności z rynkiem oraz przyszłym konsumentem produktu technologicznego, momentalnej reakcji na zmieniające się warunki, a także szybkiego podejmowania decyzji – mówi Litwiszko. – Czego nie zdoła zapewnić żadna firma państwowa. Wszystkie procesy związane z zarządzaniem są tam skrajnie przewlekłe.

Potwierdza on też, że państwowy biznes jest bardzo narażony na korupcję. Tymczasem w sferze innowacji niezbędnym warunkiem sukcesu jest wolność i niezależność, co jest niemożliwe w systemie tak zbiurokratyzowanym i nieswobodnym.

Wiadomości
Rogozin chce wyprzedzić USA w kosmosie. Ma problem: zamiast rakiet lepiej mu wychodzą kombajny
2018.10.29 18:12

Aleksiej Sabielski, cez/belsat.eu

Aktualności