Nową gwiazdę rosyjskiej opozycji policja wyniosła na kanapie


Kreml boi się scenariusza tureckiego i porażki z liberalną opozycją w stolicy. Dlatego przed wyborami w Moskwie pacyfikuje opozycjonistów.

Kiedy Lubow Sobol poszła wczoraj do Moskiewskiej Komisji Wyborczej nie spodziewała się, że wyjdzie z niej po 14 godzinach. I to w takim stylu. Opozycjonistka poszła do komisji protestować przeciw wykluczeniu jej kandydatury z wyborów do rady miejskiej (dumy) stolicy zaplanowanych na 8 września. Ponad tydzień temu urzędnicy zakwestionowali 725 podpisów pod jej kandydaturą. Uznali, że są fałszywe, bądź osoby z takimi nazwiskami nie istnieją. Sprzyjające władzy media rozpętały brudną kampanię, zarzucając Sobol, że nazwiska brała z… cmentarza.

Po decyzji o niedopuszczeniu jej do wyborów ogłosiła głodówkę. Opozycjonistka twardo stała przy swoim i domagała się spotkania z szefową Centralnej Komisji Wyborczej, Ełłą Pamfiłową. Wczoraj zdecydowała się pozostać w budynku komisji wyborczej do skutku. Jednak w nocy przyszli po nią policjanci. Wynieśli ją na zewnątrz… na kanapie. Na ulicy kolejni funkcjonariusze zatrzymali Sobol siłą i zabrali na posterunek. Tam usłyszała wezwanie do Komitetu Śledczego na dziś rano.

Gwiazda opozycji

Lubow Sobol ma trzydzieści dwa lata i solidne, prawnicze wykształcenie. Do tej pory pozostawała w cieniu Aleksieja Nawalnego. W rosyjskiej opozycji wszyscy wiedzą, że Nawalny bywa egocentryczny i nie lubi konkurencji. Ale częste areszty lidera (obecnie również siedzi zatrzymany kilka dni temu i skazany na 30 dni aresztu), oraz nawał pracy w rozrastających się strukturach, spowodowały, że nawet Nawalny musi szukać współpracowników.

Sobol pracowała w Fundacji Walki z Korupcją Nawalnego. Zawsze w cieniu i na drugim miejscu. W czasie dużych protestów opozycji w 2011 r. i 2012 r. odegrała ważną rolę organizatora, choć mało kto o niej słyszał.

Na początku roku wsławiła się bezpardonową walką z dwiema dużymi i powiązanymi z moskiewskimi władzami firmami dostarczającymi do stołecznych szkół kiepskiej jakości, przeterminowane jedzenie. Sprawą zajęła się prokuratura, a Sobol wygrała z firmami w sądzie. To zapewniło jej pewną rozpoznawalność w stolicy.

Najbardziej pomogła jednak umiejętność promocji w internecie. Lubow Sobol prowadzi kanał Nawalnego na youtube. Sama jest gwiazdą instagrama, twittera i innych sieci społecznościowych. Nawet wczoraj, kiedy policjanci nieśli ją na kanapie, nagrywała transmisję na żywo.

Nic dziwnego, że władze robiły wszystko, by jej przeszkodzić. Pojawiły się kontrkandydatki (np. popularna aktywistka Niuta Federmesser), a media atakują Sobol nieustannie pokazując ją jako zmanierowaną oszustkę. Kampania oszczerstw nie przyniosła efektu. Kiedy w końcu władze zabroniły Sobol kandydować, w proteście na Prospekt Sacharowa 20 lipca wyszło ponad 20 tys. ludzi.

Scenariusz turecki

Skala manifestacji sprzed tygodnia zaskoczyła władze. Był to największy protest od dwóch lat. Równie niepokojące są trendy w rosyjskim społeczeństwie: narastająca apatia wywołana stagnacją gospodarczą, pauperyzacja niższej klasy średniej i lokalnie wybuchające bunty np. opór przeciw budowie wysypisk śmieci, czy korupcji. Poparcie dla kremlowskiej partii Jedna Rosja w stolicy jest najniższe w historii (22 proc. według ośrodka WCIOM). I właśnie najbardziej liberalna Moskwa przysparza władzy najwięcej bólu głowy.

– Przestraszyli się zwycięstwa opozycji, nie dlatego, że może być nieprzyjemna dla moskiewskiej władzy, ale ponieważ jakikolwiek opozycjonista we władzach stolicy może przeszkadzać w transferze władzy w 2024 r. (po Putinie) – uważa Kiriłł Martynow, publicysta Nowej Gazety w swoim redakcyjnym komentarzu.

Rosyjskie władze nie chcą dopuścić do scenariusza „tureckiego”. W Turcji rządzący od lat Recep Tayip Erdogan przegrał wybory samorządowe w dużych miastach. Turecka opozycja wygrała w Stambule. Wprowadzenie znacznej reprezentacji opozycji do moskiewskiej dumy mogłoby pokrzyżować plany utrzymania się mera Sergieja Sobianina, jednej z ważniejszych postaci w kremlowskiej elicie.

Wybory mera Stambułu w czerwcu wygrał kandydat opozycji Ekrem Imagoglu – to koszmar, ktorego powtórki w Moskwie boi się Putin. Źródło: Forum, Reuters

Dlatego władze postanowiły nie dopuścić do wyborów 57 kandydatów, przeważnie z opozycji. W tym tak ważnych jej polityków, jak: Iliję Jaszyna, Dmitrija Gudkowa, Siergieja Mitrochina, czy Lubow Sobol.

W ten sposób rosyjska polityka, w odróżnieniu od Turcji, czy oskarżanej w kremlowskich mediach o faszyzm Ukrainy, nie będzie kreowana się przy wyborczych urnach, ale na ulicy. Już jutro pierwsza próba sił. Aleksiej Nawalny zza krat wzywa do manifestacji. Podobnie Lubow Sobol. O ile nie zostanie dziś zatrzymana, poprowadzi jutrzejsze manifestacje.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności