Ustawa o zgromadzeniach uderzy w białoruskie wolne media


Białoruski parlament głosuje nad przyjęciem prawa, które uniemożliwi pracę blogerów i medialnych wolnych strzelców, choć w założeniu ma zapewnić bezpieczeństwo etatowym dziennikarzom podczas imprez publicznych.

Izba Reprezentantów przyjęła w drugim czytaniu ustawę “O imprezach masowych”. Przeciwko nowemu prawu zagłosowały dwie jedyne niezależne deputowane – Alena Anisim i Hanna Kanapackaja.

Projekt ustawy zakłada, że dziennikarz relacjonujący zgromadzenie publiczne musi mieć przy sobie wyraźny znak rozpoznawczy. Planowaną zmianę skomentował Barys Harecki, wiceprzewodniczący Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy:

– Bardzo liczymy na to, że ułatwi to pracę dziennikarzy podczas akcji. Bardzo często milicjanci tłumaczą, że zatrzymali wielką ilość dziennikarzy, bo nie mogli się zorientować, gdzie są dziennikarze, a gdzie demonstranci.

Przedstawiciel BAŻ dodał, że uważają oni nawet takie oznakowanie za dobrą praktykę, o ile pozwala uniknąć prześladowania ze strony służb.

– Dla nas ważne są dwie rzeczy. Po pierwsze, gwarancja nietykalności dziennikarzy, gdy noszą taki znak. Po drugie, by dziennikarz relacjonujący legalne zgromadzenie nie był karany, jeśli chodził nieoznakowany.

Nowe prawo wprowadza ten nowe ograniczenia, które mogą uderzyć w niezależne media i agencje informacyjne. Zgodnie z projektem ustawy imprezy masowe mogą relacjonować jedynie etatowi pracownicy mediów.

– Podczas poprzedniej dyskusji prosiliśmy o włączenie do ustawy tego, by podczas imprez mogli także pracować nie tylko dziennikarze nieetatowi, ale także wolni strzelcy. Naszą propozycję odrzucono – dodaje Barys Harecki.

Ustawa uderzy także w Biełsat. W związku z tym, że białoruskie MSZ odmawia nam akredytacji, wydarzenia na Białorusi relacjonują freelacerzy sprzedający swoje materiały naszej stacji. Zgodnie z białoruskim prawem nie są oni pracownikami zagranicznych redakcji i mogą pracować bez akredytacji.

Mimo to współpraca z Biełsatem jest stałym powodem represji ze strony milicji i sądów. Tylko wczoraj Kaciaryna Andrejewa została zatrzymana podczas transmisji protestu w Kuropatach. Milicja oskarżyła ją o “nielegalną produkcję medialną” – już ósmy raz od “wiosny protestów” w 2017 roku.

Czytajcie więcej:

Przegłosowany przez najniższą izbę parlamentu projekt ustawy trafi teraz do Rady Republiki, a następnie na biurko Alaksandra Łukaszenki.

nm, pj/belsat.eu

Aktualności