Niewolnictwo na Białorusi – fakt, czy wymysł mediów?


Państwowe media zszokowały Białoruś historią -niewolnika-Ilji. Czy historia przymusowego robotnika spod Wilejki jest prawdą?

Mieszkaniec Wilejki Uładzimir Małafiej jest oskarżony o wykorzystywanie pracy niewolniczej. Przez ostatnie dwa lata miał zmuszać ludzi do pracy w swoim gospodarstwie. Gdy nie chcieli pracować, przykuwał ich łańcuchem, bił i gnębił psychicznie. Taką historię państwowym mediom opowiedział Ilja Chareuka, który uciekł przed swoim oprawcą aż do Witebska.

Bulwersujący przypadek wykorzystywania pracy przymusowej jest tematem nowego wydania programu “Ludzkie sprawy”.

Były „niewolnik” jest teraz ukrywany w konspiracyjnym mieszkaniu, by podczas śledztwa nikt nie wywierał na niego presji. W domu czeka na niego bezrobotny ojciec Alaksandr. Mówi on, że Ilja zwyczajnie się zatrudnił, ale pracodawca zaczął naruszać jego prawa. Ojciec był świadkiem tego, jak syn ukrywał się w szafie przed Uładzimirem, który przyjechał zabrać chłopaka do pracy. Czasem chłopak przychodził do domu pobity.

Żona „właściciela niewolników” Wiktoryja pokazała nam swoje podwórko. Musi teraz sama prowadzić biznes męża, wychowywać dzieci i zajmować się podwórkiem. Kobieta sprzedała prosiaki, by opłacić adwokata.

– Dawaliśmy Ilji pieniądze, 10 rubli (20 złotych) dziennie, a czasem i więcej. Wiecie, próbowaliśmy i więcej na raz dawać, całą miesięczną pensję. Ale on wszystko przepijał! Potem zdecydowaliśmy, że będziemy wypłacać mu dniówki, i zawsze go karmiliśmy – mówi Wiktoryja zszokowana oskarżeniami.

Sąsiedzi wyrażają się o Uładzimirze pozytywnie i nie mogą uwierzyć w to, co mówią państwowe media. Mówią, że Ilia zawsze miał za co pić, więc musiał te pieniądze dostawać od oskarżonego.

Czy rzeczywiście można ten wypadek nazwać niewolnictwem, i jaki system uczynił z Białorusinów niewolników – więcej w pełnym wydaniu Ludzkich spraw.

Zobacz także:

PJ, belsat.eu

Aktualności