Na Nowej Ziemi wprowadzono stan nadzwyczajny w związku z masową obecnością niedźwiedzi polarnych. Od grudnia wchodzą na teren miejscowości Białuszja Guba w poszukiwaniu jedzenia.
52 niedźwiedzie ignorują sygnały świetlne i dźwiękowe oraz próby przepędzenia ich za pomocą samochodów i psów. Innych legalnych i bezpiecznych sposobów odstraszenia zwierząt nie ma – są wpisane do międzynarodowej i rosyjskiej Czerwonej Księgi.
– Ponad pięć zwierząt nie opuszcza garnizonu. Dosłownie ganiają ludzi i nawet wchodzą do klatek domów mieszkalnych – ogłosił kierownik administracji Nowej Ziemi Żygansza Musin.
Służba ochrony przyrody nie pozwala na odstrzał nawet agresywnych zwierząt. Na archipelag wysłano grupe operacyjna w celu oceny sytuacji.
– Ludzie są wystraszeni, boją się wychodzić z domów. Rodzice obawiają się wysyłać dzieci do szkół i przedszkoli – dodał Musin.
W poszukiwaniu pożywienia drapieżniki przeszukują m.in. wysypiska śmieci. Portal Meduza podaje, że żaden człowiek nie ucierpiał.
Niedźwiedzie polarne rzadko atakują człowieka. Przez ostatnie 150 lat badacze zarejestrowali 73 takie przypadki, w wyniku których 20 osób zginęło, a 63 zostały ranne.
Według oświadczenia administracji archipelagu, tak masowej obecności niedźwiedzi nigdy wcześniej nie było. Urzędnicy liczą na to, że uda się przepędzić te rzadkie zwierzęta bez wykorzystania broni.
Niedźwiedź polarny jest zagrożony wymarciem. Według Światowej Fundacji Dzikiej Przyrody (WWF), na ściecie jest od 22 do 31 tysięcy tych drapieżników. Jednak do 2050 roku liczba tych zwierząt może zmniejszyć się o 30 proc. przez kłusownictwo, zanieczyszczenie środowiska i globalne ocieplenie.
dd,pj/belsat.eu