Nie ustają protesty przeciwko fabryce akumulatorów w Brześciu


Niedzielny protest w Brześciu zgromadził około 200 osób.
Zdj. Miłana Charatonawa/Belsat.eu

W niedzielę w centrum Brześcia zebrało się 200 osób protestujących przeciwko zakładowi, który ich zdaniem emituje trujący ołów.

Protest, który wobec braku zgody władz przeprowadzany jest w formacie “karmienia gołębi” odbywa się od ponad 2 lat. W ostatnią niedzielę nie obyło się bez zatrzymań. Jak podaje profil komunikatora Telegram poświęcony Brześciowi do aresztu trafić miał obrońca praw człowieka Raman Kisliak.

Uczestnicy akcji niezbyt przychylnie odnieśli się do łączenia protestu z polityką.
Zdj. Miłana Charytonawa/Belsat.eu

Portal Svaboda.org informuje też o zatrzymaniu mężczyzny, który przyszedł na akcję z portretem Alaksandra Łukaszenki i wzywał do uwolnienia z aresztu dwóch popularnych białoruskich wideoblogerów. Uczestnicy protestu, którzy unikają łączenia ich z polityka, nazwali go prowokatorem. Do aresztu miał również trafić lokalny działacz związkowy Waler Faminski.

Przemarsz uczestników protestu ulicami Brześcia.
Zdj. Miłana Charyonawa/Belsat.eu

Do zatrzymań dochodziło również przed rozpoczęciem akcji. Milicja przyszła do domów co najmniej siedmiu aktywistów.Protestujący domagają się zamknięcia fabryki akumulatorów Ipower, zbudowanej przez chińskiego inwestora. Ich zdaniem, w zakładzie z oszczędności nie wybudowano linii utylizacji odpadów produkcyjnych. I z tego powodu do atmosfery dostają się opary ołowiu.

Wiadomości
Trująca fabryka w Brześciu działa, mimo że Łukaszenka kazał zamknąć
2019.10.07 11:24

jb/belsat.eu

Aktualności