Redaktor naczelny wpływowej rosyjskiej stacji radiowej skomentował ostrą wymianę zdań pomiędzy MSZ-ami w Moskwie i w Mińsku.
Swoją opinię na temat ostrego spięcia w stosunkach dwustronnych Aleksiej Wieniediktow wyraził w swoim programie „Budiem nabludat’”. Przypomniał m.in., że już wkrótce po mianowaniu Michaiła Babicza na ambasadora Rosji w Mińsku mówił, że to „wyznaczenie prokuratora w podbitej prowincji”. Dlatego obecna sytuacja nie jest dla niego żadnym zaskoczeniem.
– Teraz jest jasne, że to właśnie tak. Michaił Babicz nie jest żadnym dyplomatą. To generał, dość brutalny – podkreśla teraz Wieniediktow. – Człowiek z takimi kompetencjami został specjalnie mianowany na stanowisko ambasadora na Białorusi.
Naczelny Echa Moskwy zwrócił uwagę, że kiedy Babicz zajmował posadę pełnomocnego przedstawiciela prezydenta w Nadwołżańskim Okręgu Federalnym Rosji, to na jego brutalność kierownictwo regionu skarżyło się samemu Władimirowi Putinowi.
Jednak zdaniem Wienediktowa, wszystko co robi Babicz, który teraz jest nie tylko ambasadorem, ale także pełnomocnym przedstawicielem rosyjskiego prezydenta ds. stosunków z Białorusią, jest uzgodnione z Kremlem i przez Kreml aprobowane:
– W ogóle nie powinniście mieć żadnych złudzeń. Tam w ogóle nie ma żadnego Babicza. Jest Putin – mówi Wieniediktow.
KA, cez/belsat.eu