Mimo swojej nieobecności w Berezie kandydatka na prezydenta wyjaśniła to osobiście – zwracając się do zgromadzonych na wiecu przez telefon, który przystawiono do mikrofonu.
Objeżdżająca w miniony weekend zachodnie regiony Białorusi Swiatłana Cichanouskaja zapewniła, że zamierzała też odwiedzić Berezę.
– Wiem, że tam zebrało się bardzo wielu ludzi i czekacie do ostatniej chwili. Ale moja ochrona mówi, że stoją tam więźniarki i że jako kandydatka już stamtąd nie wyjadę – tłumaczyła. – Dziękuję za poparcie, planowałam do Was jechać. Kochani moi, wybaczcie mi proszę, że tak wyszło. Ale mówią mi, że ludzie potem sobie nie darują, jeśli przyjadę i nie będę mogła dalej.
Cichanouskaja mówiła o tym wczoraj, podczas weekendowego objazdu zachodnich regionów kraju. W Brześciu na spotkanie z nią przyszło blisko 20 tys. ludzi, a ponad 7 tys. było w Baranowiczach. W sobotę kandydatka agitowała w Grodnie, a także w niewielkich Wołkowysku i Słonimiu.
Na wiec w stolicy obwodu brzeskiego Cichanouskaja przyjechała spóźniona, ponieważ po drodze z Baranowicz jej samochód dwukrotnie kontrolowała drogówka. Jeszcze przed planowaną godziną rozpoczęcia spotkania w parku było ponad 2 tys. ludzi. W sumie zebrało się ich ponad 18 tys. – to dane aktywistów, którzy prowadzą monitoring przy wejściach.
Na nadchodzący czwartek, czyli cztery dni przed głównym dniem głosowania w wyborach prezydenckich, zaplanowano kolejny wiec Cichanouskiej w stolicy. Poprzedni, jak podliczyli aktywiści, zgromadził ponad 60 tys. ludzi.
cez/belsat.eu inf. wł.,PAP