Po kampanii wyborczej i fali protestów społeczeństwo białoruskie musi wciąż mierzyć się z kolejnymi problemami. Łukaszenka wraz ze swą świtą zaczął wykorzystywać wszystkie instytucje państwowe i mechanizmy polityczne do utrzymania władzy siłą i wywierania presji na obywateli. Rząd stosuje terror, który charakteryzuje się nie tylko represjami wobec jej przeciwników, ale także niszczeniem wszelkich instytucji cywilnych i stosunków dyplomatycznych. Nie przyczynia się to do legitymizacji i stabilizacji istniejącego porządku.
Takie zachowanie było charakterystyczne tylko dla jednego reżimu – bolszewickiego, który działał na zasadach: „wszystko albo nic”, „utrzymać władzę za wszelką cenę”. Czas, warunki, stan państwa, poziom jego cywilizacji, a także sposób myślenia i zachowania rządzących pozwalają nazwać obecny reżim na Białorusi neobolszewizmem. Działania władz białoruskich nie mają nic wspólnego z ideologią bolszewicką, która opierała się na wierze w „walkę o lepszą przyszłość”, jednak polityka reżimu Łukaszenki zmierzająca do zachowania władzy za wszelką cenę, nawet poprzez całkowitą destrukcję jest bardzo bliska metodom stosowanym przez bolszewików.
Stan gospodarki i instytucji społecznych, sytuacja zwykłych obywateli i ich rozwój intelektualny, a także reakcje międzynarodowe nie są dziś przedmiotami zainteresowania białoruskich władz. Dla nich najważniejsze w tym momencie jest zachowanie władzy w najczystszej postaci. Łukaszenka i jego współpracownicy nie dbają o to, co będzie dalej.
Oczywiście przez ostatnie 26 lat Łukaszenka utrzymywał władzę za pomocą pojedynczych lub masowych represji. Jednak nigdy wcześniej w nowoczesnej historii białoruskiego narodu nie było takiego poziomu terroru, który uderzyłby w kraj na taką skalę. Biorąc pod uwagę, że terror nie jest oparty na żadnej ideologii, a jego sprawcy pozostają anonimowi (funkcjonariusze organów ścigania działają bez identyfikatorów, ubrani w czarne mundury), to terror można bez wahania nazwać „czarnym”.
Polityka „czarnego terroru” objęła wszystkie szczeble systemu politycznego i społecznego. Taki regres to wynik utraty lub braku legitymizacji i poparcia ze strony większości obywateli. W ten czy inny sposób dochodzi do szybkiej degradacji stosunków społecznych i politycznych. Władze pozbywają się też wewnętrznych barier i ograniczeń w kwestii przemocy politycznej. Pozostali tylko lojalni żołnierze “Czarnej Armii” – mundurowi i procesy w trybie nadzwyczajnym, podczas których wyroki wydaje się „w imieniu władz”.
W rzeczywistości z autorytaryzmu politycznego, reżim przeszedł do fazy autorytaryzmu terrorystycznego:
Wojna z obywatelami wewnątrz państwa prowadzi do konfrontacji politycznej na arenie międzynarodowej. Nie ulega wątpliwości, że terrorystyczny reżim nie może być zaakceptowany przez międzynarodową społeczność demokratyczną.
Jednocześnie terror jest już zaprzeczeniem i odrzuceniem zasad cywilizowanych państw. Dla reżimu Łukaszenki stosunki z krajami zachodnimi nigdy nie były konieczne ze strategicznego punktu widzenia. Co więcej, Zachód zawsze był uważany przez Łukaszenkę za wroga i bezpośrednie zagrożenie.
Konfrontacyjny dyskurs może cichnąć lub nasilać w zależności od sytuacji, ale nigdy nie zniknął z białoruskiej agendy politycznej. Z kolei terrorystyczny reżim musi pozostać głuchy na głosy z zewnątrz, gdyż mogłyby one wpłynąć na destabilizację systemu. Stabilność reżimu zapewnia histeria, wewnętrzne napięcia, ciągłe oczekiwanie na wojnę i agresję oraz destrukcyjne działania „piątej kolumny”, szczególnie ważne dla konsolidacji administracyjnego i represyjnego bloku władzy.
Dlatego wojna dyplomatyczna z Litwą i Polską (a w perspektywie z również innymi krajami zachodnimi) wpisuje się w obraz świata terrorystycznego reżimu. Jednocześnie ingerencja w system i państwo natychmiast doprowadzi do utraty międzynarodowej tożsamości Białorusi, co z kolei osłabi jej suwerenność.
Paweł Usau dla belsat.eu
Inne teksty autora w dziale Opinie
Redakcja może nie podzielać opinii autora.