Nadija Sawczenko: „Format miński” się wyczerpał WIDEO NAPISY PL


[vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/691U2XtL_SQ”][vc_column_text]

Deputowana do Rady Najwyższej Ukrainy opowiedziała Biełsatowi, czego oczekuje od szczytu NATO, co zamierza zrobić dla białoruskich ochotników oraz dlaczego Mińsk wyczerpał swoje możliwości jako płaszczyzna do negocjacji.

Hanna Liubakowa:  Witamy Panią na wolności!

Nadija Sawczenko: – Dziękuję.

– Przyjechała Pani do Polski na szczyt NATO w składzie delegacji ukraińskiej. Czego wasz kraj od niego oczekuje?

– Ukraina oczekuje od szczytu NATO współdziałania w pracy skierowanej na zachowanie pokoju w cywilizowanym społeczeństwie XXI wieku oraz powstrzymania agresora, który napadł na Ukrainę. W takim oto kontekście będziemy pracować i spodziewamy się zrozumienia i poparcia.

– Co alians wojskowy może lub powinien zrobić w związku z wojną w Donbasie?

– Oczywiście przede wszystkim – uświadomić sobie całą powagę problemu, co będzie niemożliwe bez społeczności międzynarodowej. Sytuację trzeba doprowadzić do logicznego końca i pokoju, do przywrócenia integralności terytorialnej i granicy państwowej Ukrainy.

Uważam, że istnieją ku temu mechanizmy polityczne, gospodarcze oraz wojskowe – kiedy zajdzie potrzeba, można z nich skorzystać.

– Oświadczyła Pani, że planuje rozmowy z separatystami. O czym chce pani negocjować?

– Nie wycofuję się ze swoich słów. Powiedziałam, że jestem człowiekiem i jestem gotowa rozmawiać z innymi ludźmi – Ukraińcami, którzy znaleźli się po tamtej stronie tej sztucznej granicy, którą wytyczyła tam Federacja Rosyjska. Uważam, że nasze negocjacje powinny prowadzić tylko do pokoju i zrozumienia naszej wspólnej przyszłości politycznej, tej przyszłości, o której mówił Majdan, a nie politycy. Rozmawiałam z ludźmi na Wschodzie – w zasadzie opowiadają się za tymi samymi wartościami.

Skłócono nas sztucznie. Mamy perspektywy na przyszłość, jest rozumienie wspólnej przyszłości dla Ukrainy.

– W Donbasie, po stronie ukraińskiej walczy wielu Białorusinów, którzy nie mogą wrócić do domu. Ukraina do dziś nie przyjęła prawa, które pozwalałoby nadać tym ludziom obywatelstwo według uproszczonych zasad. Czy będzie Pani walczyć o to prawo?

– To ogromne niedopatrzenie. Dopiero niedawno zostałam parlamentarzystką i widzę, że u nas bardzo długo wykonuje się prace, które powinno się wykonywać. Nie nauczyliśmy się wyznaczać priorytetów. Będę domagać się, aby Rada Najwyższa miała mniej wakacji i kontynuowała pracę chociaż o tydzień lub dwa dłużej, aby rozwiązać wszystkie kwestie i przyjąć wszystkie ustawy związane z operacją antyterrorystyczną.

I będę domagać się, aby w ustawie były zapisane uproszczone zasady nadawania obywatelstwa. Mam nadzieję, że moi koledzy mnie poprą.

– Łukaszenka zaproponował Mińsk jako miejsce do rozmów i stale podkreśla swoją neutralność. Wierzy mu Pani?

– Niestety, dyktatura nie może być neutralna.

Tak już wynikło z historii, że Białoruś jest mocno związana z Rosją. I tam, i tam jest dyktator. Oni oczywiście mogą dogadać się między sobą, ale wątpliwe, czy to będzie neutralność. Dobrze, że płaszczyzna mińska powstała: dała ona możliwość wstrzymania ognia i przelewu wielkiej krwi. Ale ona się niestety wyczerpała. Teraz trzeba szukać innych, bardziej skutecznych metod.

Rozmawiała Hanna Liubakowa, Biełsat

Aktualności