Na froncie w Donbasie gorąco, czyli zaczęły się negocjacje


Rosjanie testują Wołodymyra Zełenskiego i chcą zacząć rozmowy o Donbasie jeszcze w trakcie ukraińskiej kampanii wyborczej. Ale ukraiński prezydent woli czekać i wzmocnić swoją pozycję.

Częstotliwość ostrzałów na linii frontu w Donbasie w ostatnich dniach znacząco wzrosła. Tylko w ciągu ostatniej doby doszło do 16-tu ostrzałów pozycji ukraińskich. Dwóch ukraińskich żołnierzy zginęło, a ośmiu zostało rannych. W poprzednich dniach nie było lepiej. Od wtorku do wczoraj zginęło czterech Ukraińców.

Wzmożenie ostrzałów i incydentów na linii rozgraniczającej ma swój powód. Moskwa jest zniecierpliwiona. Kreml spodziewał się, że Wołodymyr Zełenski szybciej przystąpi do rozmów o Donbasie i wysunie jakieś wiążące deklaracje jeszcze przed zaplanowanymi na 21 lipca wyborami parlamentarnymi na Ukrainie. Tymczasem Kijów wysyła sprzeczne sygnały. A sam Zełenski w Brukseli prosił o zachodnią pomoc i deklaruje twardy kurs wobec Rosji.

Strzał za strzał

Kiedy na froncie (nazywanym oficjalnie “linią rozgraniczającą walczące strony”) coraz częściej słychać strzały, po miesiącach ciszy, zaktywizowały się również rozmowy w Mińsku. Nowy, ukraiński prezydent przywrócił Leonida Kuczmę na stanowisko przewodniczącego ukraińskiej misji w rozmowach pokojowych. Leciwy już były prezydent Ukrainy wycofał się rok temu z negocjacji zasłaniając się podeszłym wiekiem (81 lat). W środę Kuczma rozpoczął od głośnych i zaskakujących deklaracji.

Były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma podczas rozmów trójstronnych w Mińsku.
Zdj. Viktor Drachev/TASS

Wystąpił np. z propozycją zdjęcia blokady gospodarczej z separatystycznego Donbasu. Potem wycofywał się z tej propozycji. Drugi pomysł był równie rewolucyjny. Wysłannik Zełenskiego postulował, by ukraińscy żołnierze nie odpowiadali ogniem na prowokacyjny ostrzał ze strony separatystycznej. Normalną praktyką na froncie jest, że kiedy z jednej strony nadlatują pociski, wojskowi odpowiadają ostrzałem o podobnym, bądź większym natężeniu. Co prowadzi do miejscowych eskalacji.

– Kuczma chce takiego prawa? Niech przyjedzie tu do nas, posiedzi w okopach, popatrzy jak to jest dobrze, jak strzelają, a sam nie możesz odpowiedzieć – mówił w materiale telewizji TSN żołnierz ps. Giria z batalionu „Donbas”.

Nowe propozycje wywołały niezadowolenie wśród wojskowych. I Kuczma zaczął już je niuansować, mówiąc, że to tylko wstępne pomysły. Tak naprawdę zarówno wzmożenie na froncie, jak i w dyplomatycznych rozmowach w Mińsku to tylko „próbne balony” i próba budowania przedpola przed trudnymi rozmowami Putina z Zełenskim.

Przygotowania Zełenskiego

Nowy ukraiński prezydent obiecał załatwić sprawę wojny z Rosją, Donbas i Krym szybko. I rzeczywiście na razie Zełenski robi dużo, by powstało wrażenie, że się spieszy. Pojechał na front, gdzie obiecał wzmocnienie dla armii.

Pojechał też do Brukseli, gdzie szukał wsparcia NATO, UE, a także Polski. W serii ważnych spotkań z liderami europejskimi zyskał obietnice wsparcia. Ale usłyszał również, że Europa czeka na rozwiązanie sprawy Donbasu. Inaczej trudno będzie rozmawiać Kijowowi o dalszych krokach w integracji z UE i NATO. Kluczem do rozwiązywania problemu wojny jest jednak stanowisko Moskwy. I jasne jest, że bez rozmowy Zełenskiego z Putinem się nie obejdzie.

Wołodymyr Zełenski i Jean Claude Juncker w Brukseli 4 czerwca. Źródło: president.gov.ua

Na razie ukraiński prezydent przygotowuje się do jednego z najważniejszych spotkań w swojej dotychczasowej karierze. Temu służył wyjazd do Brukseli. I na uroczystości obchodów lądowania w Normandii, gdzie ukraińska delegacja mogła przeprowadzić wiele ważnych, zakulisowych rozmów z zachodnimi liderami.

– Do spotkania dojdzie nie wcześniej niż w sierpniu, możliwe, że jesienią. Ale wcześniej Zełenski spotka się jeszcze z liderami Niemiec, Francji i możliwe, że z Donaldem Trumpem – mówił w komentarzu dla portalu Siegodnia kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.

Zełenski musi się po prostu wzmocnić. Zarówno międzynarodowo, gdzie próbuje zaskarbić sobie zaufanie i pokazać, że jest poważnym politykiem. Walczy tym samym z dość lekceważącą łatką „aktora” i amatora w polityce. Jak i wewnątrz Ukrainy, gdzie czeka na wybory parlamentarne. Chce mieć wsparcie w postaci zdominowanego przez swoją partię parlamentu i swojego rządu. Dopiero wtedy będzie gotowy do rozmów z Władimirem Putinem.

Na razie zaś wysyłał sprzeczne sygnały, które mogą irytować Moskwę. Np. po zaostrzeniu sytuacji na froncie, Zełenski powiedział, że ukraińskie siły będą ostro odpowiadać na ostrzał ze strony separatystów.

Zresztą Kreml również robi podchody. Dziś rzecznik Putina Dmitrij Pieskow powiedział, że na razie nie ma tematu spotkania obu prezydentów. Choć wcześniej z kremlowskiej administracji wyszły sygnały, że możliwa jest rozmowa telefoniczna. Do takiego ping-ponga należy się przyzwyczaić. Potrwa jeszcze długo. Niestety w akompaniamencie artyleryjskich salw na Donbasie.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności