Muzycznym klipem Biełsatu zaniepokoił się rosyjski portal lenta.ru


„Otwarta propaganda haseł nacjonalistycznych i ekstremizmu na Białorusi jest jeszcze raczej wyjątkiem niż regułą” – pociesza się jednak autor publikacji.

Popularny rosyjski portal informacyjny nie na żarty zaniepokoił się zaplanowaną na 24 stycznia dobroczynną akcją „Pomóż białoruskiemu żołnierzowi”. Ogłosił ją były białoruski więzień polityczny i jeden z liderów opozycyjnego Młodego Frontu, Zmicier Daszkiewicz. Zebrane na specjalnej aukcji środki mają wspomóc białoruskich ochotników, którzy walczą po stronie ukraińskich sił rządowych przeciwko Rosjanom i prorosyjskim separatystom w Donbasie.

„Zaś pod koniec ub. roku Młody Front założył zjednoczenie wojskowo-patriotyczne „Wajar”, które teraz nie tylko aktywnie werbuje zwolenników, lecz prowadzi patriotyczne treningi na świeżym powietrzu – ostrzega lenta.ru. – A propos od podobnych imprez na sąsiedniej Ukrainie zaczynała się działalność zakazanej w Rosji organizacji Prawy Sektor.”

Autor publikacji przypomina też o Białorusinach, którzy polegli walcząc o Ukrainę. Z nazwiska wymienia Michaiła Żyznieuskiego, zastrzelonego na kijowskim Majdanie oraz Alesia Czerkaszyna, kapelana białoruskich ochotników.

„10 sierpnia został on ciężko ranny i po kilku tygodniach zmarł w szpitalu. Wydarzenie to zostałoby niezauważone, gdyby nie przedstawiciele białoruskiego i ukraińskiego showbiznesu, którzy poparli symboliczne pożegnanie z poległym kapelanem i rozpowszechnili piosenkę bojownika pod tytułem „Nie poddawaj się” –  opowiada lenta.ru o zrealizowanym przez Biełsat klipie.

Sporo miejsca autor poświęca też samym ideom, które jego zdaniem wyznają „białoruscy nacjonaliści”. Mają być one zasadniczo zbieżne z ukraińskimi, polskimi i litewskimi, ale w pewnych punktach dochodzi pomiędzy nimi do konfrontacji.

„Miejscowi „bojownicy o odrodzenie narodowe” uważają, że republice powinna być „zwrócona” historyczna nazwa „Litwa”, ponieważ „naród białoruski jest pełnoprawnym spadkobiercą historii Wielkiego Księstwa Litewskiego i potomkiem Litwinów”. Patrioci uważają też za odwiecznie białoruski szereg obecnych terytoriów Rosji, Litwy i Polski” – wylicza lenta.ru.

Autor pociesza czytelników, że na razie podobne nastroje to jednak „raczej wyjątek niż reguła”. Jednak „obserwatorzy wewnątrz kraju” od dawna zauważają, że białoruskie władze też uzbroiły się w nieformalnie zabronione wcześniej symbole historyczne, tradycyjnie wykorzystywane przez „nacjonalistycznie nastawioną opozycję”.

cez, belsat.eu/pl wg lenta.ru

Aktualności