Mundial to wizerunkowy sukces Putina


Polscy kibice skandujący: “Rossija! Rossija!”

Już teraz widać, że miliardy rubli wydane na mistrzostwa świata to przede wszystkim inwestycja w PR. Jak na razie Putinowi udaje się przekonywać Zachód, że nie taka Rosja straszna, jak ją malowano.

Władimir Putin walczył o organizację mistrzostw świata w piłce nożnej, a potem wydał fortunę na przygotowania w jednym celu. Po to, by poprawić swój wizerunek. Żeby światowe media zachwycały się Rosją i ze zrozumieniem konstatowały, że dotychczasowy obraz Rosji był mylny. Wreszcie po to, by tysiące kibiców zawiozły do swoich krajów dobre wrażenia. Żeby, rozmawiając ze znajomymi mówili: u nas o Rosji mówi się tylko źle, a to przecież taki normalny kraj. I, by potem, głosując w wyborach, przynajmniej jakaś ich część wybrała polityków, którzy o Rosji mówią pozytywnie i dostrzegają potrzebę zbliżenia z nią.

Putin tym razem nie popełnił błędów z olimpiady 2014r. w Soczi. Nie ma afer dopingowych, a rosyjska reprezentacja świetnie sobie radzi ze słabymi wprawdzie przeciwnikami, ale jednak jej sukcesy podbudowują pozytywny przekaz. W 2014r. zaczynała się interwencja rosyjska na Ukrainie, a dziś Rosja uspokoiła atmosferę polityczną na czas mundialu. W dodatku, inaczej niż przed Soczi, Moskwa nie odpiera histerycznie ataków zachodnich mediów. Tylko spokojnie czeka, aż zasiane ziarno zachwytów nad piłkarską imprezą samo wyrośnie.

Rosyjska telewizja codziennie opowiada, jak świat podziwia mundial.
Zdj. youtube.com

Rosyjska dusza

„Myliłem się, co do Moskwy. To dziś kwintesencja święta futbolu, jego bijące serce. Miasto radośnie przyjmuje dziesiątki tysięcy gości i wydaje się, że wszyscy co do jednego spacerują po Placu Czerwonym, dosłownie jak po promenadzie na brzegu oceanu…”

Nie, to nie opis z sowieckiej Prawdy z czasów olimpiady w Moskwie w 1980r. Ani nie kawałek ze współczesnej rosyjskiej telewizji. Tak pisze Steven Goff. W The Washington Post.

„Przepraszamy Rosjo, nie mieliśmy racji” – tak pisze niemiecki Der Spiegel. Wprawdzie o rosyjskiej drużynie, która wygrała drugi mecz, ale ton artykułu jest peanem zachwytów nad rosyjskim mundialem.

Rosja to kraina pięknych kobiet, wolnej miłości, swobody – tak opisują ją zachodnie media.
Zdj. abc.es

Hiszpański portal ABC uważa, że w Rosji pojawią się „dzieci FIFA”, bo Rosjanki są tak piękne, że hiszpańscy kibice za nimi szaleją. Hiszpański korespondent opisuje, że Moskwa jest cudowna, a mieszkańcy stolicy uwielbiają swojego mera, Siergieja Sobianina. Przez zachodnie media przetacza się fala zachwytów nad organizacją mundialu i gościnnością Rosjan. The Guardian napisał, że obcokrajowcy zmienią zdanie o Rosji po mundialu. Na bardziej korzystne.

Pojawiają się nieśmiertelne słowa każdego, kto z Rosją nie miał do tej pory za dużo do czynienia, czyli tłumaczenie wszelkich niezrozumiałych zachowań Rosjan „nieodgadnioną, rosyjską duszą”. Jednym słowem banalizowanie problemów z prawami człowieka i agresywną polityką zagraniczną Rosji, poprzez naiwną konstatację, że Rosjanie tacy już są.

– Sukces pozytywnego przekazu polega głównie na zaniżonych oczekiwaniach. Ludzie z Zachodu spodziewali się zobaczyć przysłowiowe niedźwiedzie na ulicach Moskwy i szwadrony policji lejące pałkami kibiców – mówi Leonid Parfionow, publicysta i niegdyś gwiazda telewizji NTV, wyrzucony z pracy z powodów politycznych. – Rosyjska propaganda wykorzystała to w pełni, nawet z negatywnych stron zrobiła atut – dodaje Parfionow.

Tu i ówdzie pojawiają się wprawdzie głosy krytyczne. Irish Times pisze, że mundial to „potiomkinowska wioska Putina na pokaz”, a brytyjski Daily Express o ukrywanej przez organizatorów biedzie. Ale to głosy mniejszości, które nawet są przydatne. Bo zarówno zachodnie media, jak i tysiące internetowych trolli pracujących dla rosyjskiej propagandy już się rzuciły do odbijania piłeczki. I budowania narracji pt. “opluwali nas, nie mieli racji, Rosja jest inna, niż mówią mainstreamowe media”.

Środkowy palec Robbie’go

Rosyjska propaganda umie wykorzystywać każdy drobiazg. W sieci pojawił się filmik z polskimi kibicami w Moskwie skandującymi: “Rossija, Rossija”!

Chwilę później Armen Gasparjan, znany prokremlowski publicysta napisał na Twitterze: “Oto prawdziwi Polacy, nigdy ich nie mylcie z kanaliami w polskim rządzie”.

Gest Robbie’go Williamsa miał być skierowany do krytyków współpracy z Rosją.
Zdj. rushincrash.com

W taki sam sposób wykorzystana została przez rosyjską propagandę naiwność Anglików. Już na otwarciu mundialu głośną na cały świat aferą stał się pokazany do kamery przez Robbie’go Williamsa środkowy palec. Momentalnie w mediach pojawiła się interpretacja: gwiazdor pokazał nieprzyzwoity gest krytykom z Wielkiej Brytanii, którzy twierdzą, że sprzedał się Putinowi. Później, po meczu Anglia-Tunezja w Wołgogradzie przez rosyjskie media przetoczyła się fala uznania dla angielskich kibiców. Komsomolska Prawda pisała nawet, że Wołgograd jest miastem kochającym Anglików za pomoc, jakiej udzielała miastu w czasie wojny Wielka Brytania.

Pozytywny przekaz zainspirował angielskie media. A przecież jeszcze przed mundialem między Londynem i Moskwą panowała atmosfera zimnej wojny, po sprawie otrutego Siergieja Skripala. Niewiele z tej atmosfery zostało. Teraz brytyjskie media zajmują się odkrywaniem, że ta Rosja nie jest taka straszna, jak ją malowali.

– To, że Rosją będą się zachwycać w Afryce, czy Ameryce Południowej, było jasne, ale główny cel mundialu to poprawa wizerunku w krajach skrajnie niechętnych Putinowi, w Polsce, czy Wielkiej Brytanii, chodzi o zasianie wątpliwości w postrzeganiu Rosji – mówi Leonid Parfionow.

Sam Władimir Putin schował się. Zajmuje się dyplomacją i szykuje drastyczne reformy gospodarcze, a na mundialu jest go jakby mniej. Wystarczy, że wielu kibiców paraduje w koszulkach z jego wizerunkiem. Ale to nie znaczy, że nie czuwa. Projekt „mundial” doskonale się rozwija pod nadzorem kremla.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności