„Musimy pozbyć się złodziei z parlamentu” – mówiła dziś prezydent-elekt Mołdawii Maia Sandu podczas kilkutysięcznej demonstracji w Kiszyniowie. Pomimo protestów jej oponenci, związani z obecnym prezydentem Igorem Dodonem, przegłosowali ustawę ograniczającą prerogatywy głowy państwa.
– Chcą wyrzucić głosy wyborców do śmietnika! – mówiła Maia Sandu o deputowanych partii socjalistów
Zgłosili oni projekt ustawy, pozbawiający szefa państwa kontroli nad służbami specjalnymi. Pomimo sprzeciwu opozycji, projekt został przegłosowany, co oznacza, że kontrola nad Służbą Informacji i Bezpieczeństwa przekazana zostanie parlamentowi. Mający najwięcej deputowanych w parlamencie socjaliści, nieformalnie kierowani przez odchodzącego prezydenta Igora Dodona, tworzą obecnie sytuacyjną koalicję z partią Szor i deputowanymi z innych partii.
Oponenci Sandu wnieśli do parlamentu również projekt ustawy, nadający językowi rosyjskiemu specjalny status. Według Sandu ustawa o służbach to próba „przejęcia władzy” i „nadużycie ze strony polityka, który przegrał wybory prezydenckie”.
W drugiej turze wyborów prezydenckich 15 listopada Sandu, była premier, pokonała nieformalnego lidera socjalistów Igora Dodona, który prowadził politykę zbliżenia Mołdawii z Rosją. Prozachodnią byłą szefową rządu on i jego stronnicy nazywali antyrosyjską, straszyli też m.in., że zamierza ona ograniczyć prawa ludności rosyjskojęzycznej. Sandu stanowczo zaprzeczała, zarzucając Dodonowi polaryzowanie społeczeństwa.
Jak wskazała Sandu w czasie wiecu, głosując na nią Mołdawianie dali jej mandat do walki ze „złodziejami”, czyli skorumpowanymi politykami.
– Teraz złodzieje się przestraszyli – powiedziała.
Według agencji Reutera przed parlamentem zgromadziło się kilka tysięcy ludzi. Portal newsmaker.md ocenił ich liczbę na około tysiąc.
Sandu zarzuciła Dodonowi i socjalistom, że ich polityka była pełna błędów.
– To z ich powodu mamy tylu zakażonych koronawirusem, kryzys gospodarczy (…). To z ich powodu musimy w szczycie pandemii wychodzić na protest – oświadczyła.
W ubiegłym tygodniu w parlamencie Mołdawii doszło do kłótni politycznych, blokady mównicy, a nawet do bójki pomiędzy politykami z partii Sandu (Działania i Solidarności) a socjalistami. Spór dotyczył m.in. ekspresowego przyjęcia budżetu i polityki podatkowej.
Czwartkowy protest zwolenników Sandu poparł także lider Naszej Partii, populistyczny przeciwnik Dodona Renato Usatyj oraz inne partie opozycyjne.
pj/belsat.eu wg PAP