Alenę Kisiel relegowano z uniwersytetu za udział w demonstracji 15 marca. Za cztery miesiące dziewczyna miała ukończyć studia.
Studentka Mohylewskiego Uniwersytetu Państwowego została zatrzymana podczas marszu protestu przez milicję. Sąd skazał ją na karę grzywny, a następnego dnia wezwano ją do dziekanatu.
„Pytali, po co poszłam na tę akcję i co tam robiłam. Potem kazali pisać wyjaśnienia – opowiedziała dziewczyna obrońcom praw człowieka z centrum Wiasna. – Odmówiłam mówiąc, że mam prawo do wyrażania swoich poglądów i skorzystałam z niego”.
Wówczas władze uczelni wypomniały studentce jej nieobecności na zajęciach. Alena wyjaśnia, że rzeczywiście je miała, ale dlatego, że pomagała swojemu przyjacielowi, innemu uczestnikowi demonstracji w Mohylewie. Chłopak ma złamane obie ręce, trzeba mu pomagać nawet w ubieraniu.
„22 marca wezwano mnie na Radę Profilaktyki uniwersytetu. Oprócz mnie zainteresowano się nagle jeszcze dwiema dziewczynami z mojej grupy. Jednej udzielono nagany, a mnie i jeszcze jedną studentkę postanowiono relegować”.
Alena uczyła się na ostatnim roku wydziału pedagogiki i psychologii dziecięcej.
ЮВ, belsat.eu wg mspring.online