Mimo epidemii białoruskie władze do dziś nie zamknęły szkół i uniwersytetów.
Do redakcji największego niezależnego białoruskiego portalu TUT.by przyszedł list, w którym czytelnik poinformował, że w mińskim Gimnazjum nr 5 wykryto koronawirusa u jednego z pracowników szkoły.
– Rodzice dzieci, które uczył ten nauczyciel, otrzymali telefon z gimnazjum, że wszyscy muszą poddać się samoizolacji. Jeżeli rodzice nie są gotowi na wspólną izolację, to dziecko zostanie wysłane na kwarantannę do szpitala – powiedział portalowi TUT.by jeden z rodziców ucznia chodzącego do tej szkoły.
Przypadek zarażenia w Gimnazjum nr 5 potwierdziła rzeczniczka prasowa Ministerstwa Zdrowia Julia Baradun.
– Zgodnie z poleceniem Ministerstwa Zdrowia osoby, które kontaktowały się z chorym na infekcję koronawirusową, podlegają hospitalizacji lub samoizolacji. W związku z tym, że dzieci nie mogą się same izolować bez kontroli dorosłych, zaproponowaliśmy samoizolację dzieci pod kontrolą rodziców w warunkach domowych – powiedziała rzeczniczka ministerstwa.
Na stronie internetowej ani profilach w sieciach społecznościowych gimnazjum nie ma informacji o zagrożeniu.
Do podobnego incydentu doszło w Teatrze Akademickim im. Jakuba Kołasa w Witebsku. Jeden z aktorów zarażony koronawirusem trafił na szpitalny oddział intensywnej terapii, a 11 jego kolegów wzięło zwolnienia lekarskie.
Na Białorusi do dziś nie wprowadzono radykalnych działań, takich jak ogólnokrajowa kwarantanna czy zamknięcie granic. Nadal działają szkoły i uniwersytety. Odbywają się rozgrywki białoruskiej ligi piłkarskiej. Działają bary i restauracje.
Według oficjalnych danych na Białorusi od końca lutego potwierdzono 152 przypadki zakażenia koronawirusem. Jest to liczba bardzo niska na tle sąsiednich państw, gdzie zakażenia są liczone w setkach i nowych przypadków przybywa o wiele szybciej niż na Białorusi.
jb/belsat.eu