Wczoraj przed stacją metra Puszkińska zginął demonstrant, prawdopodobnie zabity przez granat hukowy. Mieszkańcy stolicy Białorusi składają kwiaty w miejscu jego śmierci.
Przed wejściem do metra odbywały się też dziś spontaniczne akcje pamięci. Gromadzących się ludzi przegania milicja.
Wczoraj na skrzyżowaniu ulic Prytyckiego i Puszkina tysiące Białorusinów protestowały przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich. Pokojowi demonstranci byli wielokrotnie rozpędzani przez milicję, OMON, wojska MSW i specnaz.
Wczoraj w nocy MSW poinformowało w sieci społecznościowej Telegram o śmierci mężczyzny. Według wersji władz, demonstrant próbował rzucić nieokreślonym materiałem wybuchowym w kierunku milicji.
Świadek zdarzenia powiedział Biełsatowi, że demonstrant zginął podczas ostrzału granatami hukowymi przez specnaz. Mógł zostać nim trafiony.
W wyniku pacyfikacji wczorajszych protestów jeszcze jedna osoba zmarła w karetce. W stanie śpiączki farmakologicznej po trepanacji czaszki jest kolejny demonstrant. Mińscy medycy informują nas anonimowo o wielu ciężkich przypadkach, w tym wymagających amputacji kończyn po wybuchach granatów. Ministerstwo Zdrowia podało, że rannych zostało równo 200 osób.
aa,pj/belsat.eu