Represje zmusiły organizatorów niedzielnych demonstracji do zmiany ich formy. Zamiast wielogodzinnego marszu, w centrum Mińska na pół godziny stanie żywy łańcuch. Nie wszyscy przeciwnicy integracji poparli zmiany – część planuje przemaszerować przez miasto.
Współprzewodniczący Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokraci Pawał Siewiaryniec wzywał Białorusinów, by w niedzielę o godzinie 12 (10 czasu polskiego) zebrali się na Placu Październikowym. Następnie mają ruszyć ulicami białoruskiej stolicy do stacji metra Maskousaja i wrócić na plac.
Jednak w czwartek opozycjonista został zatrzymany pod swoim domem przez OMON – oddział specjalny prewencji milicji. Teraz odsiaduje w areszcie 15 dni kary za organizację wcześniejszych protestów.
– Czekają na mnie przed klatką. Boją się protestów. A to oznacza, że trzeba protestować – powiedział Siewiaryniec przed aresztowaniem.
Do aresztów, na komendy milicji i przed sądy trafiły dziesiątki opozycjonistów. W związku z tym kierownictwo Kampanii w Obronie Niepodległości zaproponowało zrezygnować z marszu i rozpiąć żywy łańcuch wzdłuż Prospektu Niepodległości. Demonstranci staną pomiędzy Pocztą Główną i Placem Październikowym o godzinie 15.00 i będą protestować do 15.30.
Druga liderka BChD Wolha Kawalkowa oświadczyła dziennikarzom, że zamierza wziąć udział zarówno w marszu, jak i żywym łańcuchu. Wielu internautów oświadczyło, że zrobi to samo, „by nie było wstyd przed Pawłem”.
Biełsat będzie relacjonował na żywo oba protesty przeciwko integracji z Rosją. Białoruscy opozycjoniści uważają, że podpisanie porozumień integracyjnych będzie końcem niepodległości ich ojczyzny. Rozmowy władz Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina trwają w tajemnicy przed obywatelami obu państw.
dd,pj/belsat.eu