Dzień przed prezydenckimi wyborami na Białorusi w sieci pojawiło się wideo brutalnego zatrzymania rowerzysty, dziś w jego sprawie zapadł wyrok.
Sąd dzielnicy Centralnyj Rajon w Mińsku skazał Andreja — rowerzystę, który został aresztowany w dniu 7 sierpnia na dwa lata kolonii karnej. Jest to instytucja będącej w prostej linii spadkobierczynią sowieckich łagrów.
Przed białoruskimi wyborami jedną z form protestów były rowerowe rajdy solidarności z zatrzymanymi więźniami politycznymi. Ich uczestnicy byli brutalnie zatrzymywani przez milicję i OMON. Taki los spotkał skazanego dziś Andreja, który zdaniem milicji nie zatrzymał się na wezwanie.
Według funkcjonariuszy skazany złamał przepis Kodeksu Drogowego mówiący, że rower powinien być zaopatrzony w lusterko wsteczne oraz sygnał dźwiękowy. Jednak jest to w białoruskich warunkach przepis martwy. Na ulicach praktycznie nie spotyka się rowerów zaopatrzonych w lusterka. Nie mają ich nawet rowery należące do dwóch największych mińskich operatorów rowerów miejskich Velosmart i Kolobike.
Jednak dwójka pracowników drogówki dokonujących zatrzymania i jednocześnie świadków w procesie właśnie brakiem lusterka i dzwonka tłumaczyła potrzebę zatrzymania rowerzysty. Właściciel roweru miał nie zareagować na ich sygnał i pojechać dalej w związku z czym zaszła potrzeba siłowego zatrzymania. Na filmiku, jaki pojawił się w sieci widać, że milicjanci brutalnie szarpią się z Andrejem, który usiłuje się wyrwać, a następnie rzucają go na ziemię, czemu towarzyszą głosy oburzenia innych uczestników rajdu.
Milicjanci, jak pisze TUT.by, opisywali, że podczas tej szarpaniny jeden z nich otrzymał cios w głowę, a drugi został złapany za szyję, co miała spowodować u nich fizyczny ból. Ucierpiały też podobno rozdarte spodnie i bluza mundurowa jednego z funkcjonariuszy.
Sąd uznał Andreja za winnego stawiania oporu funkcjonariuszom policji w trakcie wykonywaniu ich obowiązków z użyciem przemocy i skazał go na dwa lata pobytu w kolonii karnej. Prawnik rowerzysty, jak informuje TUT.by, zapowiedział, że odwoła się od wyroku.
7 sierpnia w Mińsku odbył się rowerowy rajd solidarności z „dj-ami zmian” – dwójką dźwiękowców mińskiego Pałacu Młodzieży, którzy podczas oficjalnej imprezy puścili jeden z hymnów białoruskich protestów piosenkę „Peremien” (pol. „Chcemy zmian”). Tego dnia milicja zatrzymała co najmniej 10 osób, a jednej z protestujących rowerzystek funkcjonariusze złamali rękę.
Dzień później zatrzymania rowerzystów w Mińsku skończyły się ciężkimi obrażeniami dla dwóch z nich. Do dwóch pobitych mężczyzn wezwano karetki pogotowia.
Na Białorusi rusza fala procesów osób zatrzymanych w pierwszych dniach po wyborach. W kolejce czeka już kilkaset osób oskarżonych w sprawach karnych, a nie jak dotychczas jedynie o udział w nielegalnych demonstracjach – czyli o złamanie artykułu Kodeksu Wykroczeń.