Demonstracja odbyła się dziś wieczorem na Kastrycznickiej Płoszczy (Placu Październikowym) w centrum stolicy.
To ścisłe centrum Mińska – po drugiej stronie przebiegającego obok placu Prospektu Niepodległości znajduje się rezydencja prezydenta. Mimo to kilkunastu uczestnikom pikiety udało się rozpostrzeć transparent z napisem „Wolność dla więźniów politycznych”.
Milicja, chociaż obecna na miejscu zgromadzenia, nie interweniowała. Funkcjonariusze ograniczyli się do nagrywania na wideo przebiegu zgromadzenia. W świetle białoruskiego prawa było ono nielegalne – organizatorzy nie wystąpili o zezwolenie na jego przeprowadzenie do władz miast miasta i nie uzyskali na to zgody.
Bezpośrednio podczas akcji nikt nie został jednak zatrzymany. Wcześniej doszło jednak do zatrzymania prewencyjnego: na milicję zabrano opozycyjnego polityka Pawła Siewiarynca, który o dzisiejszej pikiecie informował w Facebooku. Milicjanci czekali na niego pod domem i niezwłocznie zapakowali do podstawionego zawczasu busa.
Trzy dni temu Siewiaryniec zapowiedział akcję poparcia dla Swiatasława Baranowicza, który podczas jednego z tzw. „marszów darmozjadów” w 2017 roku bronił uczestników demonstracji przed napastnikami po cywilnemu. Okazali się oni milicyjnymi tajniakami i za użycie siły wobec funkcjonariusza MSW Baranowicza skazano na trzy lata kolonii poprawczej.
– Jeżeli Łukaszenka chce przeprowadzić w Mińsku Igrzyska Europejskie, to niech uwolni więźniów politycznych – napisał w Facebooku Siewiaryniec anonsując dzisiejszą akcję.
Według danych obrońców praw człowieka taki status ma obecnie ośmiu Białorusinów skazanych z artykułów kodeksu karnego, ale politycznie umotywowanych procesach.
jw, cez/belsat.eu
